Problem z OAL i COAL - Redding Competition
Wyżarzanie powoduje zmiękczenie mosiądzu na tyle że daje się on łatwiej obrabiać i po części formować.
To jest jak z drutem miedzianym - weźmiesz nowy to da się zginać we wszystkie strony, ale jak kilka razy zegniesz to robi się twardszy i pęka.
Tak samo jest z łuskami. Jak są już "twarde" to nawet jak przepuścisz przez matrycę z bushingiem, czy nawet zwykłą to łuska się ściśnie, ale zaraz po wyjęciu częściowo powróci do swojego pierwotnego wymiaru. Jak wyżarzysz to stanie się mniej sprężysta i przez to będzie podatniejsza na obróbkę i po wyjęciu z matrycy zostanie w tym żądanym wymiarze.
To jest jak z drutem miedzianym - weźmiesz nowy to da się zginać we wszystkie strony, ale jak kilka razy zegniesz to robi się twardszy i pęka.
Tak samo jest z łuskami. Jak są już "twarde" to nawet jak przepuścisz przez matrycę z bushingiem, czy nawet zwykłą to łuska się ściśnie, ale zaraz po wyjęciu częściowo powróci do swojego pierwotnego wymiaru. Jak wyżarzysz to stanie się mniej sprężysta i przez to będzie podatniejsza na obróbkę i po wyjęciu z matrycy zostanie w tym żądanym wymiarze.
Każda łuska będzie miała "spring back". Wyżarzona -zdecydowanie mniejszy. Różnie będą zachowywać się łuski kilku producentów. Np. GGG .308 ma sporo grubsze ścianki szyjki niż Lapua. Jedne i drugie inaczej pracują po potraktowaniu mandrelem. Mało tego - w ramach jednego producenta między partiami są różnice - ale to wszyscy wiemy. Dodatkowo jedna łuska będzie wymagała kilku machnięć dźwignią, inna jednego, w jeszcze innej dobrze jest zostawić mandrel na kilka sekund a nie tylko machnąć góra-dół.
Generalnie robię to trochę na czuja - weryfikacja następuje przy osadzaniu. Ale to przecież naprawdę łatwo zaobserwować, która łuska stawia większy opór podczas osadzania - na dźwigni czuć to wyraźnie.
Tak czy inaczej, bez skrobania szyjek i mierzenia headspace, przy formatowanej wyłącznie szyjce, uzyskiwany ES 6m/s póki co mi wystarcza. Bo przecież nie zapominajmy o złotej zasadzie, że w razie porażek zawsze trzeba mieć dobre wymówki!
PS No i znowu wtręt czepialski: angielski "mandrel" to u nas raczej też nazywa się mandrel (trzpień tokarski?) a nie mandrela ;-)
Generalnie robię to trochę na czuja - weryfikacja następuje przy osadzaniu. Ale to przecież naprawdę łatwo zaobserwować, która łuska stawia większy opór podczas osadzania - na dźwigni czuć to wyraźnie.
Tak czy inaczej, bez skrobania szyjek i mierzenia headspace, przy formatowanej wyłącznie szyjce, uzyskiwany ES 6m/s póki co mi wystarcza. Bo przecież nie zapominajmy o złotej zasadzie, że w razie porażek zawsze trzeba mieć dobre wymówki!
PS No i znowu wtręt czepialski: angielski "mandrel" to u nas raczej też nazywa się mandrel (trzpień tokarski?) a nie mandrela ;-)
Miodek jeszcze tych nazw nie usystematyzował więc na razie korzystam dowolnie
Jak byłem jeszcze rekonstruktorem okresu średniowiecza to nauczyłem się poprawnie nazw części miecza dopiero jak wygrałem kilka turniejów w strzelectwie dopiero jedne zawody klubowe wygrałem także za kilka lat pochwalę się piekną znajomością gwary elaboracyjnej. Tymczasem muszę ogarnąć powtarzalnośc wykonywanych pestek.
Jak byłem jeszcze rekonstruktorem okresu średniowiecza to nauczyłem się poprawnie nazw części miecza dopiero jak wygrałem kilka turniejów w strzelectwie dopiero jedne zawody klubowe wygrałem także za kilka lat pochwalę się piekną znajomością gwary elaboracyjnej. Tymczasem muszę ogarnąć powtarzalnośc wykonywanych pestek.
-
- Posty: 140
- Rejestracja: piątek, 18 lutego 2011, 15:15
- Lokalizacja: pomorskie
Pewnie dlatego, że od tych kmiotków uczymy się kręcić kulki, korzystając z ich literatury, filmów, forów...donkihot pisze:A tak zupełnie od czapy, czemu spinacie się na zagramaniczne nazewnictwo?
Mamy piękny język, dużo bogatszy w słownictwo niż mają te kmiotki zza wielkiej kałuży.
5,6x52R, 30-06, 8x57JS, 7x57, 12/70, 16/70
-
- Posty: 183
- Rejestracja: niedziela, 02 grudnia 2018, 01:00
- Kontakt:
Mnie osobiscie jest duzo wygodniej uzywac zagramanicznego nazewnictwa z racji tego, ze ogladam sporo tresci na ichniejszym youtube. Z tego samego powodu przesiadlem sie na jednostki imperialne, bo nie musze sobie wtedy w glowie dodatkowo przeliczac/tlumaczyc o co chodzi.donkihot pisze:A tak zupełnie od czapy, czemu spinacie się na zagramaniczne nazewnictwo?
Mamy piękny język, dużo bogatszy w słownictwo niż mają te kmiotki zza wielkiej kałuży.
https://www.luski.pl - sklep z łuskami
Niestety, muszę przyznać rację kolegom. Język polski jest może piękny, ale nadzwyczaj ubogi w rodzime słownictwo dla naszego hobby. Sztuczne łamańce językowe mają marne szanse na akceptację. Trzy powody:
- mało kto wie, co za danym polskim słowem się kryje
- polski odpowiednik jest często długim, dziwnie brzmiącym, opisowym zwrotem
- sklepy nie silą się na słowotwórstwo, stosują nazwy znane klientom (bushing, insert, shellholder, comparator, headspace, OAL gauge, tumbler itd.)
Polonizacja nazw, jeśli kiedykolwiek nastąpi, będzie procesem ewolucyjnym. Zadecyduje rynek.
Osobiście wolę wklepać w wyszukiwarkę "shellholder competition cena", niż stosować różne, mniej lub bardziej kulawe tłumaczenia.
- mało kto wie, co za danym polskim słowem się kryje
- polski odpowiednik jest często długim, dziwnie brzmiącym, opisowym zwrotem
- sklepy nie silą się na słowotwórstwo, stosują nazwy znane klientom (bushing, insert, shellholder, comparator, headspace, OAL gauge, tumbler itd.)
Polonizacja nazw, jeśli kiedykolwiek nastąpi, będzie procesem ewolucyjnym. Zadecyduje rynek.
Osobiście wolę wklepać w wyszukiwarkę "shellholder competition cena", niż stosować różne, mniej lub bardziej kulawe tłumaczenia.
Oczywiście wszyscy macie rację. Trochę się uśmiechałem przy tej polonizacji bo powoli przechodzę na grainy i cale a kto wie czy nie jardy choc akurat wole mrad więc na razie nie muszę
Te same sytuacje mam w rymarstwie które jest moim małym hobby. Tam to juz kompletnie nie ma odpowiedników polskich a jakiekolwiek technologie trzeba zasysać albo z uesa albo z uka.
Te same sytuacje mam w rymarstwie które jest moim małym hobby. Tam to juz kompletnie nie ma odpowiedników polskich a jakiekolwiek technologie trzeba zasysać albo z uesa albo z uka.
Dopasowałem sobie matryce RCBS Matchmaster, przyznaje że świetnie szybko i łatwo osadza się czubeczki.
https://www.youtube.com/watch?v=_r3KW0XSISs
https://www.youtube.com/watch?v=_r3KW0XSISs
-
- Posty: 183
- Rejestracja: niedziela, 02 grudnia 2018, 01:00
- Kontakt:
Używam tej matrycy, ale pociski przelatują na wylot, a u ciebie się zatrzymują w środku. Coś modyfikowałeś ?piotrjub pisze:Dopasowałem sobie matryce RCBS Matchmaster, przyznaje że świetnie szybko i łatwo osadza się czubeczki.
https://www.youtube.com/watch?v=_r3KW0XSISs
https://www.luski.pl - sklep z łuskami
-
- Posty: 1270
- Rejestracja: niedziela, 18 grudnia 2011, 09:07
- Lokalizacja: Wroclaw
Myslalem, ze jezyk polski (rdzenie slow) pochodza z innych jezykow.A tak zupełnie od czapy, czemu spinacie się na zagramaniczne nazewnictwo?
Mamy piękny język, dużo bogatszy w słownictwo niż mają te kmiotki zza wielkiej kałuży.
Trzeba zyc z otwartymi oczami. Jezyki ksztalca, zasciankowosc........nie.
PS: a propo innego tematu, w tamtym roku lezalem w szpitalu i ogladalem na Hulu filmy o snycerstwie i jego wykorzystaniu. Nic innego nie ogladalem, bardzo interesujace.
Rozkręć matrycę, zobacz ten element gdzie wkładasz pocisk i wchodzi łuska. Zobacz czy dobrze go włożyłeś w matrycę a nie odwrotnie.kondzio99999 pisze: Używam tej matrycy, ale pociski przelatują na wylot, a u ciebie się zatrzymują w środku. Coś modyfikowałeś ?
Ciaśniejsza jest (mniejszy otwór) strona w która wkładamy pocisk.
Od strony gdzie wkładamy pocisk jest taki nacięty rowek na obwodzie i w ten rowek wchodzi oring taki pierścień gumowy.
Jak popatrzysz w otworek gdzie wkładasz pocisk to z jednej strony jest delikatnie mocniej nacięty rowek na oring, tak że delikatnie oring
wystaje w środky i to on delikatnie zatrzymuje pocisk aby nie wypadł.
Bardzo fajny patent usprawniający pracę.
Zaznaczyłem strzałka oring, powinien być widoczny jego fragment od środka. Może w tym miejscu ci się oring delikatnie ściął po prostu go obróć.
Może to nacięcie sie zapchało - zdejmij oring i wyczyść.
Wyżarzyłem łuski metodą chałupniczą. Osadziłem testowe 4 szt (2 szt które chodziły lekko w mandreli i 2 szt które chodziły ciężko w mandreli). Efekt zmierzyłem komparatorem. Ideał z dokładnością pomiędzy min a max do 0.01 cm
Także po testach i modelach teoretycznych możliwych awarii przyczyną była różna siła zacisku pocisku na szyjce łuski co spowodowane było różna twardość metalu łusek którą wyrównałem nieco poprzez niedoskonałe wyżarzenie.
Dziękuję kolegom za sugestie. Okazuje sie że wcale nie potrzebuje colleta a osadzarka reddinga działa idealnie.
Także po testach i modelach teoretycznych możliwych awarii przyczyną była różna siła zacisku pocisku na szyjce łuski co spowodowane było różna twardość metalu łusek którą wyrównałem nieco poprzez niedoskonałe wyżarzenie.
Dziękuję kolegom za sugestie. Okazuje sie że wcale nie potrzebuje colleta a osadzarka reddinga działa idealnie.
Rozumiem że zasada działania jest zrozumiała co do samego collet, w uproszczeniu matryca zaciska ponownie mosiądz na mandreli, w kwestii mandrelii standardowo w 6,5 CM jest .262 ale robione są też podwymiarowe .260 wszystkie dane można znaleźć na https://leeprecision.com/reloading-dies ... -die-only/ są tam opisy części i zastosowane wymiary mandreli jak i dostępne podwymiary