9mm nontox
9mm nontox
Panowie. Mam troche takich łusek i szkoda ich niszczyc. Mam pytanie, czy mozna rozwiercic kanalik ogniowy wiertłem 2mm od srodka łuski a potem wybic spłonke na prasie. Przyznam ze nie wychodzi to idealnie centrycznie ale to nie karabin (tak mysle nie wiem czy dobrze).
-
- Posty: 1648
- Rejestracja: sobota, 21 lutego 2015, 22:01
- Lokalizacja: co skad ? Z miasta Hamow i Burkow
Czasami mimo segregacji mi sie taka trafi ( Non Tox ) i niestety, gdyprzebije to pin zistaje w lusce i musze go szczypcami wyciagnac. Dlatego bymuzyl albo cienszego / przerobionego pin'u a nastepnie rozwiercil wiekszym wiertlem.sokal pisze:Jedź normalnie matrycą na siłę. Nic się nie stanie. Ja używam zwykłej Lee carbide, albo decaping die lee i tego setki przewalilem, trochę ciężej idzie. A jak się mimo to obawiasz to kup pobijak w tym rozmiarze, młotek i ognia. Wiercenie to strata czasu i prądu
Ja rozwiercam od środka przed odspłonkowaniem. Jako że oryginalny, mały kanał ogniowy centruje wiertło to rozwiercanie zawsze wychodzi mi centrycznie. Nie wiem czemu koledze nie
Teraz uzasadnienie. Owszem, można przepychać pinem na siłę, ale w przyrodzie nic nie ginie i w efekcie powstaje nic innego jak krater wokół tak powiększonego kanalika. Dno gniazda spłonkowego nie jest już płaskie i ma to swój wpływ na osadzanie spłonek. Jak ktoś takie łuski spłonkuje spłonkarką ręczną to generalnie jest niefajnie.
Lepiej jest na prasie, ale i tak osadzanie wymaga większej siły, spłonki wchodzą płycej a także muszą się trochę odkształcić w kontakcie z kraterem.
Jak się rozwierci to łuska staje się normalna i elaboruje się ją normalnie zarówno teraz jak i przy ew. kolejnych elaboracjach.
Pozostaje jeszcze kwestia samego pinu, która oczywiście zależy od posiadanych matryc. Ja mam takie starsze 8-letnie Lee Carbide, wtedy się trochę bardziej przykładali i pin jest dwuczęściowy. Grubsza część jest od dołu nawiercona i w tym otworze zainstalowany jest cieńszy pin z jakiejś zapewne twardszej i bardziej sprężystej stali. Po około 300 rozepchanych non-toxach mniejszy pin został wyciągnięty i został w łusce... i dlatego właśnie zacząłem rozwiercać.
W późniejszych matrycach (albo po wymianie uszkodzonego) pin jest już monolitem toczonym z jednego kawałka stali a końcówka wypychająca spłonkę jest trochę grubsza.
Teraz uzasadnienie. Owszem, można przepychać pinem na siłę, ale w przyrodzie nic nie ginie i w efekcie powstaje nic innego jak krater wokół tak powiększonego kanalika. Dno gniazda spłonkowego nie jest już płaskie i ma to swój wpływ na osadzanie spłonek. Jak ktoś takie łuski spłonkuje spłonkarką ręczną to generalnie jest niefajnie.
Lepiej jest na prasie, ale i tak osadzanie wymaga większej siły, spłonki wchodzą płycej a także muszą się trochę odkształcić w kontakcie z kraterem.
Jak się rozwierci to łuska staje się normalna i elaboruje się ją normalnie zarówno teraz jak i przy ew. kolejnych elaboracjach.
Pozostaje jeszcze kwestia samego pinu, która oczywiście zależy od posiadanych matryc. Ja mam takie starsze 8-letnie Lee Carbide, wtedy się trochę bardziej przykładali i pin jest dwuczęściowy. Grubsza część jest od dołu nawiercona i w tym otworze zainstalowany jest cieńszy pin z jakiejś zapewne twardszej i bardziej sprężystej stali. Po około 300 rozepchanych non-toxach mniejszy pin został wyciągnięty i został w łusce... i dlatego właśnie zacząłem rozwiercać.
W późniejszych matrycach (albo po wymianie uszkodzonego) pin jest już monolitem toczonym z jednego kawałka stali a końcówka wypychająca spłonkę jest trochę grubsza.
No moje matryce do 9 już mają parę ładnych lat, kupowana jeszcze zanim
pojawiły się takie rzeczy w Polsce i stąd pewnie brak problemu, nic mi się z pinem nie dzieje, a spłonki osadzają się potem zwyczajnie. Można kupić pobijak do kołków w rozmiarze takim by luźno wchodził w fabryczny otwór i nie będzie problemu.
pojawiły się takie rzeczy w Polsce i stąd pewnie brak problemu, nic mi się z pinem nie dzieje, a spłonki osadzają się potem zwyczajnie. Można kupić pobijak do kołków w rozmiarze takim by luźno wchodził w fabryczny otwór i nie będzie problemu.
-
- Posty: 1566
- Rejestracja: środa, 15 czerwca 2016, 10:07
Było już o tym, wyszukiwarka i gotowe.
Wiercenie jest OK, ale lepiej robić to (od strony szyjki przed odspłonkowaniem) wiertłem 1.6mm. Idzie lekko - wiertarka na kolanach lub w uchwycie ew. stołowa, na blokadzie puszczenia "spustu" i wtedy można palcami szybko podawać kolejne łuski i wiercić. Po czymś takim odspłonkowują się jak normalne. Za to 2mm wiertło wymaga dużej siły trzymającej łuskę w czasie wiercenia i większej siły pchającej łuskę, co jest mało komfortowe jak mamy "skok" po przewierceniu i oparciu się wiertła o kowadełko.
Producenci amunicji re-elaborowanej (np. Ares Gun) w ogóle nie zawracają sobie głowy - przemysłowy pin odspłonkowujący z twardej stali i łuski idą jak leci, może i Berdana by odspłonkowało. W każdym razie nontoxy wychodzą z tego z rozepchniętym otworem zapałowym i "kraterowym wałem" naokoło od strony gniazda. Naboje odpalają normalnie, choć można mieć pewne obawy o zmęczeniowe psucie czoła zamka wokół iglicy nadciśnieniem w komorze spłonki, skoro otwór zapałowy ma ok. 1.5mm średnicy i jeszcze jest ten "krater".
W każdym razie gdyby komuś wiercenie 1.6mm od przodu przed odspłonkowaniem nie wystarczało, to można potem rozwiercić 2mm od tyłu i jeszcze pozdejmować "kratery" wiertłem 3.5mm. Przerobiłem tak trochę nontoxów, ale to chyba skórka nie warta wyprawki.
PS. Jeżeli ktoś chciałby rozwiercać nontox'y, myć, suszyć i dalej jechać progresywką, to jest to rzecz jasna kolejna okazja do wiórów w gnieździe spłonki obok piachu i błota z osadu po strzale.
Wiercenie jest OK, ale lepiej robić to (od strony szyjki przed odspłonkowaniem) wiertłem 1.6mm. Idzie lekko - wiertarka na kolanach lub w uchwycie ew. stołowa, na blokadzie puszczenia "spustu" i wtedy można palcami szybko podawać kolejne łuski i wiercić. Po czymś takim odspłonkowują się jak normalne. Za to 2mm wiertło wymaga dużej siły trzymającej łuskę w czasie wiercenia i większej siły pchającej łuskę, co jest mało komfortowe jak mamy "skok" po przewierceniu i oparciu się wiertła o kowadełko.
Producenci amunicji re-elaborowanej (np. Ares Gun) w ogóle nie zawracają sobie głowy - przemysłowy pin odspłonkowujący z twardej stali i łuski idą jak leci, może i Berdana by odspłonkowało. W każdym razie nontoxy wychodzą z tego z rozepchniętym otworem zapałowym i "kraterowym wałem" naokoło od strony gniazda. Naboje odpalają normalnie, choć można mieć pewne obawy o zmęczeniowe psucie czoła zamka wokół iglicy nadciśnieniem w komorze spłonki, skoro otwór zapałowy ma ok. 1.5mm średnicy i jeszcze jest ten "krater".
W każdym razie gdyby komuś wiercenie 1.6mm od przodu przed odspłonkowaniem nie wystarczało, to można potem rozwiercić 2mm od tyłu i jeszcze pozdejmować "kratery" wiertłem 3.5mm. Przerobiłem tak trochę nontoxów, ale to chyba skórka nie warta wyprawki.
PS. Jeżeli ktoś chciałby rozwiercać nontox'y, myć, suszyć i dalej jechać progresywką, to jest to rzecz jasna kolejna okazja do wiórów w gnieździe spłonki obok piachu i błota z osadu po strzale.
Co do nie centrycznosci - tak jak kolega rozwiercam wiertłem od szyjki a potem wybijam spłonke. Mam wrażenie ze kanalik jest nie idealny, moze to w tych łuskach które lekko mi przyłapało w trakcie rozwiercania(wiertło 2 mm, łuska w palcch) musze sie przyjżeć.
Co do tego ze o tym było, to z pewnoscią tak ale jedyne co udalo mi sie znalezc to zeby takie łuski wyżucać ( pewnie niedokładnie szukalem ). Nie chcialem powielac tematu tym bardziej dziękuje za odpowiedzi.
Co do tego ze o tym było, to z pewnoscią tak ale jedyne co udalo mi sie znalezc to zeby takie łuski wyżucać ( pewnie niedokładnie szukalem ). Nie chcialem powielac tematu tym bardziej dziękuje za odpowiedzi.