Witajcie koledzy mam pytanie. Zrobiłem dzisiaj 100 Amo i została mi resztka proszku na ok 3naboje. Czy mogę dosypać ta resztkę do nowej butelki? Też tego samego proszku! Niemam łusek żeby wyrobić dlatego chcę dosypać. A niechce aby zwietrzał.
Proszę o odpowiedź.
Mieszanie prochu
Jeśli to amunicja precyzyjna (np do Long Range), to nie jest zalecane.
Różnice pomiędzy partiami prochu podobno potrafią być widoczne.
Ale jeśli to nie jest super precyzyjne ammo, mierzone z dokładnością do pół ziarnka prochu - nie powinno być żadnego problemu.
Ja mierzę z ciekawości prędkości po zmianie partii prochu i jeszcze znaczących różnic nie stwierdziłem.
Różnice pomiędzy partiami prochu podobno potrafią być widoczne.
Ale jeśli to nie jest super precyzyjne ammo, mierzone z dokładnością do pół ziarnka prochu - nie powinno być żadnego problemu.
Ja mierzę z ciekawości prędkości po zmianie partii prochu i jeszcze znaczących różnic nie stwierdziłem.
.308 Win, .223 Rem, 12 ga, .22 LR, 9x19
-
- Posty: 1565
- Rejestracja: środa, 15 czerwca 2016, 10:07
Jeżeli jedna partia prochu będzie szybsza od drugiej, dostaniemy co najwyżej większy rozrzut między strzałami na statystyce i nierównym wymieszaniu.
Jest jednak większe zagrożenie - producenci ostrzegają przed psuciem się prochu z czasem, dając np. 10 lat gwarancji. Proch przecież zawiera resztki kwasów z procesu nitrowania. Co prawda ma też dodatki zapobiegające "zżeraniu" wszelkich powleczeń itd. przez te kwasy, ale te zabezpieczenia "puszczają" z czasem (oraz podwyższoną temperaturą przechowywania) i proch staje się niemalże kruszącym materiałem wybuchowym, jak bawełna strzelnicza przed 1885r. Wg. Vihtavuori można to rozpoznać po silnym, irytującym smrodzie kwasu. Podobno bardziej podatne na tem proces są prochy jednobazowe.
W każdym razie dosypując stary proch do nowego przez lata, możemy wylądować z bardzo starymi ziarnami w butelce, takimi które właśnie zaczynają się psuć.
Jest jednak większe zagrożenie - producenci ostrzegają przed psuciem się prochu z czasem, dając np. 10 lat gwarancji. Proch przecież zawiera resztki kwasów z procesu nitrowania. Co prawda ma też dodatki zapobiegające "zżeraniu" wszelkich powleczeń itd. przez te kwasy, ale te zabezpieczenia "puszczają" z czasem (oraz podwyższoną temperaturą przechowywania) i proch staje się niemalże kruszącym materiałem wybuchowym, jak bawełna strzelnicza przed 1885r. Wg. Vihtavuori można to rozpoznać po silnym, irytującym smrodzie kwasu. Podobno bardziej podatne na tem proces są prochy jednobazowe.
W każdym razie dosypując stary proch do nowego przez lata, możemy wylądować z bardzo starymi ziarnami w butelce, takimi które właśnie zaczynają się psuć.