Odpuszczanie lusek palnikiem - eksperyment

Moderatorzy: wierzba, P_iter

piotrb
Posty: 203
Rejestracja: poniedziałek, 26 października 2015, 14:14
Lokalizacja: Warszawa

Odpuszczanie lusek palnikiem - eksperyment

Post autor: piotrb »

Przeczytalem (no dobra - przejrzalem) pare prac naukowych o odpuszczaniu mosiadzu w roznych temperaturach i nie moglem zrozumiec czemu w tych pracach, niezaleznie od temperatury, czasy odpuszczania sa brane w minutach, ich dziesiatkach, lub nawet w godzinach, a w przypadku elaboracji luski traktuje sie plomieniem/indukcja stosunkowo krotko, bo kilka lub kilkanascie sekund. Nie bardzo tez rozumialem, czemu ludzie uparli sie zeby odpuszczac akurat w 400 stopniach, skoro wyzsza temperatura moze wprawdzie zmiekczyc mosiadz, ale nie powinna go w zaden sposob uszkodzic. W zwiazku z tym postanowilem troche poeksperymentowac. Postawilem luski od 6.5x55SE w wodzie w taki sposob, zeby ciecz siegala ca. 0.5cm ponizej ramion i przygrzewalem szyjke malym palnikiem propan-butan okolo 2 minut. Nie wiem jaka temperature dokladnie osiagnely, ale szyjki swiecily na ciemno-czerwono, wiec mysle, ze max 550-580C. Sformatowalem szyjki colletem, osadzilem pociski bez zadnych sensacji (niektorzy w sieci twierdzili, ze zbyt zmiekczone luski nie bede trzymaly pociskow, co okazalo sie bzdura) i odstrzelilem osiagajac skupienie 0.5-0.7 MOA. Potem cala procedure powtorzylem z tym, ze tym razem bylem troche bardziej niedbaly i nie pilnowalem dokladnie poziomu cieczy w ktorej staly luski i czasem byl on wyzszy, a czasem nizszy (odpuszczam luski stojace w miedzianej, zaslepionej rurce fi=18, wiec poziom cieczy sie zmienia, jesli wody nie uzupelniam po kazdej lusce). No i dokonalem odkrycia, ze jesli poziom wody byl niski i luski osiagnely temperature pomaranczowego zaru, to sie zwyczajnie zdeformowaly i na styku ramion z body powstaly wybrzuszenia. Wyprostowalem je matryca formatujaca, potraktowalem colletem i teraz czekam az mi otworza strzelnice po kwarantannie, zeby zobaczyc, co z tego wyniknie. Konkluzja jest wedlug mnie z tego eksperymentu taka, ze luski mozna odpuszczac plomieniem dlugo i mozna przekraczac magiczna temperature 400C, ale nie nalezy podchodzic zbyt blisko 700-800C, bo sie zdeformuja i to ostatnie wydaje mi sie byc jedynym zagrozeniem, a nie mityczne wypalenie z lusek cynku, lub utrata napiecia szyjki prowadzaca do niemoznosci osadzenia pocisku. Wszystko sie oczywiscie rozjasni, jesli sie spojrzy na temperature topnienia mosiadzu, ktora przy zawartosci miedzi 70% wynosi tylko okolo 900-950 C.
Awatar użytkownika
donkihot
Posty: 1340
Rejestracja: piątek, 26 maja 2017, 11:20
Lokalizacja: Dąbrówka- woj. Mazowieckie
Kontakt:

Post autor: donkihot »

Cześć, wszystko super tylko że takie doświadczenia nie doprowadzą do żadnych konstruktywnych wniosków. Jak czytałeś opracowania, to doskonale wiesz że trzeba przeprowadzić szereg testów. Trzeba zadbać o powtarzalność procesów, trzeba mieć narzędzia pomiarowe itd. To co Ty robisz (i ja) to tylko namiastka wyżarzania odprężającego i w tej sytuacji możemy tylko starać się zadbać o max. powtarzalność (na tyle na ile pozwalają nam warunki) lecz w dalszym ciągu nic z tego nie wynika.
Walczący z wiatrakami.
Zajrzyj na moją stronę WWW
ODPOWIEDZ