Elaboracja 20/65 - jakie naważki
Elaboracja 20/65 - jakie naważki
Niedawno stałem się posiadaczem starej kniejówki w kalibrze 6.5x52R, 20/65. Z amunicją kulową problemu być nie powinno bo jest S&B. Problemem może być śrut.
Z tego co gdzieś czytałem Pionki mogą wyprodukować naboje w starszych kalibrach przy zakupie większej ilości paczek.To mi raczej nie pasuje, bo planuję zużycie na poziomie do 10 szt. rocznie.
Pomyślałem o kupnie łusek Magtech. Przybitki mogę produkować sam z filcu, śrut jak widzę w internecie jest dostępny. Pozostaje kwestia naważek prochu.
Czy ktoś ma jakieś dane, najlepiej dla jakiegoś prochu dostępnego na naszym rynku? W literaturze znalazłem jedynie dane do zwykłych łusek przy zastosowaniu plastikowego koszyczka i prochu Unique.
Zależy mi na dość łagodnej naważce, ze względu na stan i wiek broni.
Z tego co gdzieś czytałem Pionki mogą wyprodukować naboje w starszych kalibrach przy zakupie większej ilości paczek.To mi raczej nie pasuje, bo planuję zużycie na poziomie do 10 szt. rocznie.
Pomyślałem o kupnie łusek Magtech. Przybitki mogę produkować sam z filcu, śrut jak widzę w internecie jest dostępny. Pozostaje kwestia naważek prochu.
Czy ktoś ma jakieś dane, najlepiej dla jakiegoś prochu dostępnego na naszym rynku? W literaturze znalazłem jedynie dane do zwykłych łusek przy zastosowaniu plastikowego koszyczka i prochu Unique.
Zależy mi na dość łagodnej naważce, ze względu na stan i wiek broni.
-
- Posty: 787
- Rejestracja: środa, 05 grudnia 2012, 15:59
- Lokalizacja: Majdan Królewski, podkarpacie
Z tego co wiem to 20/65 produkują jeszcze bracia Czesi i to w papierowych łuskach z filcową przybitką (seria RED and BLACK).
Przy tak małym zużyciu może lepiej poszukać fabrycznej amunicji śrutowej a spróbować elaboracji kuli?
Czeska amunicja 6,5x52R to stary, prymitywny półpłaszcz a jest sporo dobrych pocisków do tego kalibru.
Z matrycami też nie ma problemu bo europejski 6,5x52R to to samo co amerykański 25-35 Win.
Przy tak małym zużyciu może lepiej poszukać fabrycznej amunicji śrutowej a spróbować elaboracji kuli?
Czeska amunicja 6,5x52R to stary, prymitywny półpłaszcz a jest sporo dobrych pocisków do tego kalibru.
Z matrycami też nie ma problemu bo europejski 6,5x52R to to samo co amerykański 25-35 Win.
Pozdrawiam, Tomek
6.5x52R ma w zasadzie identyczne wymiary z .25-35, czyli pociski .257 (W S&B te http://en.strobl.cz/bullets-s-b-caliber ... sp-2925-1/ ). Lufa ma 6.35 mm. Zresztą Amerykanie używają amunicji 6.5x52R jako zamiennika .25-35 (na odwrót nie można ze względu na wyzsze ciśnienie .25-35). Na razie sensu elaboracji w moim przypadku nie widzę. W broni kombinowanej strzelanie grup zajmuje dużo więcej czasu a pociski .257 musiałbym chyba sprowadzać, bo nie ma na nie raczej dużego popytu. Może kiedys zdecyduję się na kokilę .258 to się pobawię, zwłaszcza że mój rusznikarz stwierdził że lufa ma gwint typowy do pocisków ołowianych.domel pisze:Nie do końca się zgodzę z wypowiedzią poprzednika ponieważ, 6,5x52R jest to pocisk .261 a nie jak zasugerował Kolega .257 a jaki wymiar ma lufa h_berta najlepiej jest po prostu zmierzyć i dopiero potem dobrać pocisk bo może się okazać że będzie pasował pocisk .264 czyli klasyczne 6,5 mm.
Re: Elaboracja 20/65 - jakie naważki
Do łusek metalowych naważek nikt raczej nie publikuje, jeśli już to gdzieś w starych tabelach, ale proch w nich opisany może nie mieć nic wspólnego z obecnie produkowanym. Łuski metalowe mają inną grubość ścianki niż plastiki/papierowe, objętość ładowania jest inna, inna wysokość kolumny śrutu, inna średnica przybitki. Trudno będzie znaleźć jakąś gotową naważkę, a eksperymenty różnie się mogą skończyć.h_bert pisze:Niedawno stałem się posiadaczem starej kniejówki w kalibrze 6.5x52R, 20/65. Z amunicją kulową problemu być nie powinno bo jest S&B. Problemem może być śrut.
Z tego co gdzieś czytałem Pionki mogą wyprodukować naboje w starszych kalibrach przy zakupie większej ilości paczek.To mi raczej nie pasuje, bo planuję zużycie na poziomie do 10 szt. rocznie.
Pomyślałem o kupnie łusek Magtech. Przybitki mogę produkować sam z filcu, śrut jak widzę w internecie jest dostępny. Pozostaje kwestia naważek prochu.
Czy ktoś ma jakieś dane, najlepiej dla jakiegoś prochu dostępnego na naszym rynku? W literaturze znalazłem jedynie dane do zwykłych łusek przy zastosowaniu plastikowego koszyczka i prochu Unique.
Zależy mi na dość łagodnej naważce, ze względu na stan i wiek broni.
Nigdy nie elaborowałem w takim kalibrze, ale spotkałem się na zagranicznych forach z informacjami, że dla łusek o długości 65 niektórzy stosują naważki takie jak w 70. Tylko warunkiem jest, żeby zamiast zamknięcia w gwiazdkę wykorzystać "zawijarkę", dzięki temu wszystkie komponenty zmieszczą się w łusce bez upychania.
Niektóre przepisy dla kalibru 20/70 każą dodawać tzw. filler wads, których jedynym zadaniem jest wypełnienie miejsca w łusce. Poszukaj takich przepisów, bo może się okazać, że bez "filler wads" wszystko zmieści się w 65 mm.
P.S. W "Reloading for shotgunners 5th edition" 2005 rok jest kilka przepisów dla 20/65 (co prawda jest tam błąd w druku na początku tabeli, ale przepisy dotyczą tego kalibru). Spróbuję na priv wysłać.
-
- Posty: 787
- Rejestracja: środa, 05 grudnia 2012, 15:59
- Lokalizacja: Majdan Królewski, podkarpacie
Co do publikacji nt. naważek do łusek metalowych to znalazłem fajną książkę ale są w niej tylko dane dla prochu czarnego i substytutów tego prochu.
Jednak jakby nie patrzeć te "substytuty" to proch bezdymny i są łatwo dostępne.
Może warto trochę zainwestować i pójść w tym kierunku?
http://www.ballisticproducts.com/Reload ... /00MBRASS/
Jednak jakby nie patrzeć te "substytuty" to proch bezdymny i są łatwo dostępne.
Może warto trochę zainwestować i pójść w tym kierunku?
http://www.ballisticproducts.com/Reload ... /00MBRASS/
Pozdrawiam, Tomek
8cellos, dziękuję. Za późno przeczytałem Twoją odpowiedź w wątku. Tą książkę zdążyłem już nabyć . Niemniej bardzo dziękuję za naważki na priva. Na pomoc ludzi na tym forum naprawdę można liczyć.
tomkoziol, też rozważałem tą opcję. Jedyne co mnie powstrzymuje to opinia o korozyjności czarnego prochu i substytutów. Chociaż z drugiej strony taki proch powinien dużo bezpieczniejszy dla starej broni, no i naważki są dostępne.
tomkoziol, też rozważałem tą opcję. Jedyne co mnie powstrzymuje to opinia o korozyjności czarnego prochu i substytutów. Chociaż z drugiej strony taki proch powinien dużo bezpieczniejszy dla starej broni, no i naważki są dostępne.
-
- Posty: 740
- Rejestracja: niedziela, 03 października 2010, 17:21
- Lokalizacja: Kraków
-
- Posty: 787
- Rejestracja: środa, 05 grudnia 2012, 15:59
- Lokalizacja: Majdan Królewski, podkarpacie
Ogólnie mówiąc wbijanie spłonek polega na ich wciśnięciu w gniazdo.
Dotyczy to zarówno "typowych" spłonek do naboi śrutowych jak i spłonek systemu Berdana i Boxera stosowanych w łuskach mosiężnych.
Jest do tego kilka typów maszynek do wciskania oraz proste pobijaki z podstawką jak pokazał kolega Wojtek.
Najprostszą metodą jaką stosowano od bardzo dawna to po prostu lekkie wciśnięcie spłonki w gniazdo a następnie postawienie łuski ze spłonką na twardej, równej i gładkiej powierzchni i dociśnięcie spłonki za pomocą kawałka drewnianego pręta włożonego do łuski oraz młotka (średnica taka aby pręt oparł się o wewnętrzną stronę denka). Sam tak robiłem z mosiężnymi łuskami rosyjskimi na spłonki Berdana - działa choć nie ma tego lekkiego zagłębienia spłonki poniżej powierzchni denka. Tak samo działa w łuskach tekturowych, w plastikach trzeba mieć pręt z wydrążonym otworem bo wciśnięta spłonka najczęściej wystaje z wnętrza denka.
Taka sama metoda (oczywiście precyzyjniejsza) jest stosowana w zestawach matryc Classic Lee Loader.
Znam oczywiście opowieści moich starszych kolegów z koła, którzy po prostu wbijali spłonki młotkiem z wygładzoną "powierzchnią uderzającą" - wiem, że to prawda ale lepiej tego nie próbować z oczywistych względów.
Wieczorem postaram się zrobić i wrzucić zdjęcia tych rożnych typów maszynek do wciskania, które mam w swojej kolekcji.
Czasem można je kupić na targach staroci albo w internecie - często sprzedający nawet nie wiedzą do czego służą.
Dotyczy to zarówno "typowych" spłonek do naboi śrutowych jak i spłonek systemu Berdana i Boxera stosowanych w łuskach mosiężnych.
Jest do tego kilka typów maszynek do wciskania oraz proste pobijaki z podstawką jak pokazał kolega Wojtek.
Najprostszą metodą jaką stosowano od bardzo dawna to po prostu lekkie wciśnięcie spłonki w gniazdo a następnie postawienie łuski ze spłonką na twardej, równej i gładkiej powierzchni i dociśnięcie spłonki za pomocą kawałka drewnianego pręta włożonego do łuski oraz młotka (średnica taka aby pręt oparł się o wewnętrzną stronę denka). Sam tak robiłem z mosiężnymi łuskami rosyjskimi na spłonki Berdana - działa choć nie ma tego lekkiego zagłębienia spłonki poniżej powierzchni denka. Tak samo działa w łuskach tekturowych, w plastikach trzeba mieć pręt z wydrążonym otworem bo wciśnięta spłonka najczęściej wystaje z wnętrza denka.
Taka sama metoda (oczywiście precyzyjniejsza) jest stosowana w zestawach matryc Classic Lee Loader.
Znam oczywiście opowieści moich starszych kolegów z koła, którzy po prostu wbijali spłonki młotkiem z wygładzoną "powierzchnią uderzającą" - wiem, że to prawda ale lepiej tego nie próbować z oczywistych względów.
Wieczorem postaram się zrobić i wrzucić zdjęcia tych rożnych typów maszynek do wciskania, które mam w swojej kolekcji.
Czasem można je kupić na targach staroci albo w internecie - często sprzedający nawet nie wiedzą do czego służą.
Pozdrawiam, Tomek
Fajnie..
zaczynam "kumać"
Czy współczesne spłonki nie będą zbyt mocna , by odpalić czarnego?
Mam zamiar zakupić kurkówkę "starej daty" i ja elaborować CP dla "fun"
Wiesz.. kiedy były "dozwolone "lefoszki" stosowałem kapiszon....ale... było minęło
Dalej jednak lubię starą poczciwą strzelbę....
horyzontalną...
Te zabawki są PIĘKNE
zaczynam "kumać"
Czy współczesne spłonki nie będą zbyt mocna , by odpalić czarnego?
Mam zamiar zakupić kurkówkę "starej daty" i ja elaborować CP dla "fun"
Wiesz.. kiedy były "dozwolone "lefoszki" stosowałem kapiszon....ale... było minęło
Dalej jednak lubię starą poczciwą strzelbę....
horyzontalną...
Te zabawki są PIĘKNE
@mkl1
Średnica trzpienia nie ma większego znaczenia, ma suwliwie wchodzić do łuski, ten pokazany na fotce jest do kal 20 i ma średnicę 14 mm. Wykręcany trzpień służący do wyciskania spłonek, ma z jednej strony średnicę 6,5mm na długości 5mm a dalej gwint M5. Po wkręceniu część o średnicy 6,5 mm wchodzi do wewnątrz trzpienia ( po wykręceniu jest tam miejsce na ew. wystającą do wnętrza spłonkę podczas osadzania ). Z drugiej zatoczony do średnicy 2,2 mm na długości 2 mm. Spłonkę wybija się ręką - dlatego główka tego wybijaka ma taki kształt ( młotkiem to profanacja ). Łuskę do wybicia spłonki stawia się na widocznej podstawce a do osadzania spłonki podstawkę się odwraca na drugą gładką stronę, wykręca się trzpień i dalej jak już Kol. wyżej napisał - też ręką. Całe lata osadzano tak spłonki - równo z dnem - i nigdy nie słyszałem by był z tego powodu jakiś problem. Wybijak ze zdjęcia wygląda "młodo" a ma chyba ze sto lat, odziedziczyłem po moim nauczycielu łowiectwa razem z różnymi innymi sprzętami.
Średnica trzpienia nie ma większego znaczenia, ma suwliwie wchodzić do łuski, ten pokazany na fotce jest do kal 20 i ma średnicę 14 mm. Wykręcany trzpień służący do wyciskania spłonek, ma z jednej strony średnicę 6,5mm na długości 5mm a dalej gwint M5. Po wkręceniu część o średnicy 6,5 mm wchodzi do wewnątrz trzpienia ( po wykręceniu jest tam miejsce na ew. wystającą do wnętrza spłonkę podczas osadzania ). Z drugiej zatoczony do średnicy 2,2 mm na długości 2 mm. Spłonkę wybija się ręką - dlatego główka tego wybijaka ma taki kształt ( młotkiem to profanacja ). Łuskę do wybicia spłonki stawia się na widocznej podstawce a do osadzania spłonki podstawkę się odwraca na drugą gładką stronę, wykręca się trzpień i dalej jak już Kol. wyżej napisał - też ręką. Całe lata osadzano tak spłonki - równo z dnem - i nigdy nie słyszałem by był z tego powodu jakiś problem. Wybijak ze zdjęcia wygląda "młodo" a ma chyba ze sto lat, odziedziczyłem po moim nauczycielu łowiectwa razem z różnymi innymi sprzętami.
DB
SP9IUM
SP9IUM
-
- Posty: 787
- Rejestracja: środa, 05 grudnia 2012, 15:59
- Lokalizacja: Majdan Królewski, podkarpacie
Przepraszam za opóźnienie ze zdjęciami ale chciałem jeszcze wykorzystać wczorajszą dobrą pogodę na wyjazd do lasu.
W załączeniu zdjęcia rożnych typów maszynek i zestawów do wybijania i wciskania spłonek.
Na ich podstawie można coś pokombinować we własnym zakresie albo poszukać podobnych bo jak wspomniałem, czasem właściciele/sprzedający nie wiedzą do czego coś takiego służy.
Poniżej zdjęcia tzw. maszynki Barclaya wraz z podstawką i trzpieniem do wybijania spłonek.
Przy okazji służy jako lejek do prochu i śrutu oraz ułatwia wciskanie przybitek. Ta jest na pewno sprzed II WŚ. Myślę, że da się ją łatwo skopiować w domowym warsztacie.
Kolejne zdjęcie to metalowa wersja wybijaka pokazanego wcześniej przez kolegę Wojtka. Ten ma ok. 20 lat i był robiony przez mojego kolegę na wzór takiego właśnie drewniano-metalowego.
W otworze na końcu jest gwint do wkręcenie końcówki do wybijania spłonek.
Następne zdjęcia to tzw. maszynka słupkowa - ta akurat z Francji. Niestety jest niekompletna - brak słupka do wciskania spłonek a ten do wybijania jest trochę niekompletny.
Na szczęście zasadę działania widać.
Na koniec coś zza naszej wschodniej granicy, chyba nadal dostępne. Na przodzie podstawki widać końcówki do wybijania spłonek różnych typów - wkręcane zamiast tej tulejki na słupku.
Mam nadzieję, że może komuś się przydadzą te zdjęcia.
A co do profanacji przy wbijaniu spłonek pobijakiem i młotkiem to nie do końca bym się zgodził - rosyjskie Berdany wcale tak łatwo nie dają się wcisnąć no i przy robieniu większej partii naboi to ręka pewnie by mocno zabolała. Oczywiście jeśli młotek to nie jakiś ogromny metalowy tylko drewniany albo gumowy.
W załączeniu zdjęcia rożnych typów maszynek i zestawów do wybijania i wciskania spłonek.
Na ich podstawie można coś pokombinować we własnym zakresie albo poszukać podobnych bo jak wspomniałem, czasem właściciele/sprzedający nie wiedzą do czego coś takiego służy.
Poniżej zdjęcia tzw. maszynki Barclaya wraz z podstawką i trzpieniem do wybijania spłonek.
Przy okazji służy jako lejek do prochu i śrutu oraz ułatwia wciskanie przybitek. Ta jest na pewno sprzed II WŚ. Myślę, że da się ją łatwo skopiować w domowym warsztacie.
Kolejne zdjęcie to metalowa wersja wybijaka pokazanego wcześniej przez kolegę Wojtka. Ten ma ok. 20 lat i był robiony przez mojego kolegę na wzór takiego właśnie drewniano-metalowego.
W otworze na końcu jest gwint do wkręcenie końcówki do wybijania spłonek.
Następne zdjęcia to tzw. maszynka słupkowa - ta akurat z Francji. Niestety jest niekompletna - brak słupka do wciskania spłonek a ten do wybijania jest trochę niekompletny.
Na szczęście zasadę działania widać.
Na koniec coś zza naszej wschodniej granicy, chyba nadal dostępne. Na przodzie podstawki widać końcówki do wybijania spłonek różnych typów - wkręcane zamiast tej tulejki na słupku.
Mam nadzieję, że może komuś się przydadzą te zdjęcia.
A co do profanacji przy wbijaniu spłonek pobijakiem i młotkiem to nie do końca bym się zgodził - rosyjskie Berdany wcale tak łatwo nie dają się wcisnąć no i przy robieniu większej partii naboi to ręka pewnie by mocno zabolała. Oczywiście jeśli młotek to nie jakiś ogromny metalowy tylko drewniany albo gumowy.
Pozdrawiam, Tomek