Taka sytuacja. Strzelectwo w D.

Tematy od czapy. Zobaczymy jak się sprawdzi.

Moderatorzy: wierzba, P_iter

Awatar użytkownika
P_iter
<font color=darkred>Administrator</font>
Posty: 2625
Rejestracja: wtorek, 27 maja 2008, 11:18
Lokalizacja: Warszawa

Taka sytuacja. Strzelectwo w D.

Post autor: P_iter »

Na Facebook'u ukazał się taki wpis. Może koledzy z Niemiec się do niego ustosunkują?

Koleżanki, koledzy. Chciałbym się z Wami podzielić pewną ciekawą historią, którą swego czasu opublikowałem na grupie BROŃ PALNA i która dotarła już na inne fora oraz na łamy miesięcznika Strzał. Zorientowałem się, że nie udostępniłem jej tutaj, a tymczasem być może znajdzie się ktoś jeszcze, kto chciałby się troszkę pośmiać z absurdów życia w pewnym europejskim kraju.

* * *

Chciałbym podzielić się z Wami pewną historią, po części śmieszną, po części straszną. Po przeprowadzce za Odrę zacząłem tęsknić za strzelecką pasją, toteż zapisałem się w Niemczech do klubu strzeleckiego. Przełamawszy pierwsze lody z klubowiczami z Nadrenii, podzieliłem się z nimi swoimi dotychczasowymi doświadczeniami. Koledzy okazali zachwyt graniczący z ekstazą, kiedy wspomniałem im, co oferują polskie strzelnice komercjalne. Pod wpływem oglądanych regularnie zdjęć z moich albumów spora ich grupa zapaliła się też do weekendowego wyjazdu do Polski.

Opowiem Wam jak to się skończyło. Kiedy przyszło co do czego (przede wszystkim ustalenia terminu), koledzy jeden po drugim zaczęli się wykruszać. Wtedy jeszcze niczego nie podejrzewałem, więc pomyślałem, że daty im nie pasują (potem miało się okazać, że powód był zupełnie inny). Niemniej jeden zapaleniec naprawdę się uparł, Stephan. Ogarnięty irytacją, że najpierw zawracano mi głowę, a potem wystawiono grupowo do wiatru, też się zawziąłem, że wyskoczę do Polski choćby i z jednym człowiekiem. I polecieliśmy na dwa dni w opolskie. Celem był Hotel Tenis w Chrząstowicach, a naszym gospodarzem zaprzyjaźniony instruktor Adam R.

Wiecie jak jest na strzelnicach w Polsce, więc o szerokim wyborze broni, niskich cenach czy regulaminach nie będę Wam wspominał, opowiem za to o pewnych strasznych występkach, za które miano nam potem w Nadrenii zmyć głowy. Po pierwsze, w Niemczech ze strzelnic nie mogą korzystać dzieci (prawo ściśle to reguluje, dopuszczając młodzież w pewnych przedziałach wieku do pewnych rodzajówi broni małokalibrowej). Zachwycony widokiem nie tylko pięknych kobiet z kałasznikowami, ale i uzbrojonych dzieci, Stephan nie bacząc na RODO zrobił dyskretnie kilka zdjęć i wysłał je na zamkniętą grupę członków nadreńskiego klubu na WhatsApp. Wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy, że minutę później kilku leśnych dziadków z klubu dozna na widok tych dzieci wstrząsu przedzawałowego, a to dopiero był początek!

Musicie bowiem wiedzieć, że w Niemczech nielegalne są tarcze w kształcie humanoidalnym (nawet ten nieszczęsny Francuz, który w DE zapewne kojarzy się z prezydentem Macronem, a do przyjaciela pani kanclerz nie powinno się strzelać). My co gorsza strzelaliśmy do fotorealistycznych tarcz z terrorystami i zakładnikami, a potem Stephan wysłał na grupę stosowne zdjęcie. Minutę później kilku członków klubu się z tej grupy wypisało przerażonych, że stosowne służby już ich namierzyły w sieci i zaraz zaczną odbierać pozwolenia na broń (ale my tego jeszcze wtedy nie wiedzieliśmy).

Zbrodnicze ekscesy trwały zatem dalej, na grupę poleciało szokujące zdjęcie Skorpiona EVO 3 w rękach Stephana - z laserowym celownikiem! Musicie bowiem wiedzieć, że w Niemczech laserowe celowniki są nielegalne: to element wyposażenia, który w założeniu potrzebny jest tylko służbom, a jeśli ktoś nie należy do służb, to taki celownik może wykorzystać jedynie w celach kryminalnych, więc lepiej, żeby cywilny strzelec w Niemczech nawet nie wiedział, że coś takiego istnieje!

Od tego momentu na grupie się zagotowało, sypnęło wpisami, żeby natychmiast to bezeceństwo pokasować, że oni tego nie chcą oglądać, że im się to bezprawnie na telefony powgrywało, a to dowody na łamanie prawa! Stephan, który jest niezłym zgrywusem posłał w sieć na sam koniec fotkę swojego Francuza, w którego wpakował pięć loftek z Mossberga, ale opisał to zdjęcie jako efekt ostrzału z małokalibrowej broni maszynowej! Ci członkowie klubu, którzy nie zemdleli odpisali, że takie zdjęcie może być użyte przeciwko nam w postępowaniu antyterrorystycznym!

Kiedy my wsiadaliśmy następnego dnia do samolotu we Wrocławiu, zarząd klubu już się zbierał na posiedzeniu mającym zadecydować o naszych losach - a rozzłoszczony wpisami kolegów Stephan wcale nam nie ułatwiał sprawy przyrównując członków klubu do związku hodowców rasowych królików, a nie miłośników broni!

Pojechałem do klubu z duszą na ramieniu i poczuciem, że wywołałem tam podziały porównywalne z głębią różnic ideologicznych pomiędzy RFN i NRD - tym bardziej, że kłótnia w sieci nadal trwała. Stephan jest czasami uparty jak osioł i napruty jak rakieta, więc zagotował niektórym krew uwagami w stylu "Jak ja Wam wysyłam zdjęcie z polskim Stenem, to jestem be, a jak Wy wrzucacie fotki KAR98, co go trzymacie w szafie po dziadku z Wehrmachtu, to jest cacy". Nadmiar emocji dał się szybko poznać na wiele kuriozalnych sposobów - jeden z dyskutantów dla przykładu tak się zacietrzewił, że mu się kraje pomyliły i zaczął nas wyzywać od rusofilów, którzy strzelają nielegalnie na Białorusi!

Dojechałem na miejsce. W klubie cisza jak makiem zasiał, leśne dziadki jak zwykle o odważaniu prochu, o elaboracji, jak było na wizycie z jamnikiem u weterynarza, takie tam cotygodniowe rozprawki. Na mnie tylko zerkali z ukosa, bo się zaszyłem w narożniku. Dobra moja, doczekałem kolejki do stanowiska (dwa tory na 50 metrów do karabinków .22 tam mamy, w piwnicy). Wystrzelałem, co trzeba (bo przyznam się bez bicia, że strzelam tam dla pieczątek do sportowej legitymacji) i w nogi. Jak przeszedłem próg budynku, przekonany byłem, że mi się udało, ale tamci byli sprytniejsi - zarząd przyczaił na zewnątrz pod pretekstem wyjścia na dymka, żeby się ze mną rozprawić bez zbytecznej publiki (a ciągle zły Stephan tego dnia nie przyszedł i dobrze, bo by się ta rozmowa raczej dobrze nie skończyła).

No i się nasłuchałem. Że federalne służby monitorują grupy na FB. Że za takie zdjęcia można stracić uprawnienia sportowca. Że na zdjęciach nie widać, czy to strzelnica w Polsce czy nasza własna w Niemczech i te zdjęcia indoktrynowanych paramilitarnie dzieci mogą wywołać w niemieckich mediach dziennikarski orgazm! Że (tu ściszonym tonem) możemy mieć nawet kreta ze służb w klubie (jak już, to chyba leśnego kreta z zarządu). Następnie pouczenia, żebym nigdy, ale to nigdy nie wrzucał takich kompromitujących zdjęć w sieć, a już absolutnie nie wolno ich wiązać w jakikolwiek sposób z klubem. Że jak chcemy gdzieś jechać za granicę (w domyśle przechodzić szkolenia dla terrorystów), to nie wolno nam w gronie kolegów sportowców ani słowem o tym pisnąć. Że władze tylko czyhają na pretekst, by odebrać niemieckim sportowcom wszelką broń do wiatrówek włącznie i rozbroić myśliwych &#8211; przez chwilę poczułem się tak, jakby moja weekendowa inicjatywa znana już była w Berlinie i mogła stać się takim właśnie pretekstem do ogólnokrajowego rozbrojenia niemieckich strzelców. Na koniec padła jeszcze życzliwa rada, żeby moja córka nie umieszczała na swoim profilu zdjęć z bronią, bo mogę mieć kłopoty ze strony Urzędu do spraw Dzieci i Młodzieży.

Okazując niebywałą pokorę i wolę ukorzenia się, wiałem stamtąd jak szalony i chociaż jeżdżę dalej w piątki do klubu, z nikim tam nie rozmawiam, naciągam czapkę z daszkiem po sam nos i strzelam bardzo, ale to bardzo powoli (żeby ktoś w głównej sali przypadkiem nie pomyślał, że ma do czynienia z bronią maszynową, a to przecież tylko powtarzalny Anschutz .22 z zamkiem czterotaktowym).

Trauma pozostała, ale przynajmniej mogłem się nią z kimś podzielić!

Dobra wiadomość jest taka, że dzięki tej przygodzie Stephan wyszedł w końcu na ludzi. Przed wypadem do Polski bawił się bronią czarnoprochową. Po powrocie dwa tygodnie łaził jak struty i coś tam do siebie mamrotał, a potem znienacka i bez ostrzeżenia pojechał do najbliższego sklepu z bronią i kupił Springfielda 1903 oraz CZ Shadow 2. Czuję dumę, że przynajmniej jednego z moich niemieckich kolegów wyprowadziłem na porządnego człowieka! Co więcej, nie wykazując kompletnie żadnego zrozumienia dla trosk swoich ziomków, zaczął się intensywnie uczyć języka polskiego, ponieważ zamierza nadal uprawiać rzekomą terror-turystykę w naszym pięknym i względnie wolnym od absurdów politycznej poprawności kraju!

Viel Spass, Stephan!


Źródło: https://www.facebook.com/groups/bronpal ... 593612853/
Ostatnio zmieniony wtorek, 01 stycznia 2019, 17:12 przez P_iter, łącznie zmieniany 1 raz.
Pozdrawiam
P_iter
SP0VIP
wozzi
Posty: 1995
Rejestracja: środa, 02 marca 2011, 18:14
Lokalizacja: Hamburg

Post autor: wozzi »

Robiłem to już na FB, ale mogę i tutaj. Właśnie wstałem, wiec jestem świeżutki, a do północy i tak nie zasnę, wiec co mi tam... :wink:

Co trzeba wiedzieć jako pierwsze, to fakt, że w Niemczech istnieje więcej niż jeden związków takich jak polskie PZSS. Każdy z nich ma trochę inne dyscypliny i daje, albo i nie, trochę inne możliwości uprawiania naszego sportu. Do tego dochodzi jeszcze fakt, ze sporo rzeczy, których dla polskiego strzelca są normalne i oczywiste, w Niemczech są nie dozwolone. Czego nie można? Podam kilka przykładów:
- transport broni wyłącznie z uzasadnieniem (strzelnice, rusznikarz...), koniecznie w zamkniętym futerale, gdzie jest uznawana zasada, ze czas wyciągnięcia broni z futerału musi być dłuższy niż 3 sekundy... Chyba nie muszę pisać, że nie służy to obranie broni, przed jej odebraniem przez osoby nieupoważnione?
- cele nie mogą przedstawiać ludzi, nawet tarcze typu zombi są tabu. W wypadku strzelców sportowych również cele myśliwskie, a wiec przedstawiające zwierzynę są zabronione.
- strzelectwo dynamiczne praktycznie nie istnieje, bo nawet międzynarodowe zasady IPSC są w Niemczech bardzo okrojone.
- istnieje cale mnóstwo drobnych, cholernie upierdliwych min, na które strzelec, szczególnie sportowy, może wpaść. Czy to będzie ograniczenie pojemności magazynka, czy tez jeszcze większe ograniczenie pojemności magazynka przy jakimś tam specjalnym modelu broni, podam tutaj jako przykład Norinco M305, a wiec chińskiego M1A. O ile do M1A mogę włożyć magazynek o pojemności 10 naboi, lub 20-stke z ograniczaniem na 10, to do mojego M305 już tylko 10-te ograniczona na 5 naboi, bo jeśli wsadzę inny i ktoś mnie podkapuje, to mam sprawę za naruszenie już nie tylko prawa o broni i amunicji (Waffengesetz), ale prawa o broni wojennej(wojskowej?), czyli Kriegswaffenkontrollgesetz, a to już jest całkiem inna para kaloszy... To samo grozi mi zresztą, jeśli do tegoż M305 mam zamontowany... oryginalny tłumik ognia, a wiec ten z "dziurami". ](*,)

Wracając do związków... nie pytałem się autora tego tekstu o to, ale wydaje mi się, ze jest w klubie należącym do DSB, chyba najstarszej organizacji strzeleckiej w Niemczech, raczej największej, ale... również najbardziej "zwapnionej". Sorry, ja sam już tez swoje lata mam, ale inaczej tego nazwać nie moglem... nie stając się wulgarnym. :wink: Do tego dochodzi, ze bron w Niemczech wydaje się pod jej ścisłym uzasadnieniem i prawo to może zostać rozciągnięte również poza terytorium kraju. Co mam na myśli. Wszelkiego rodzaju strzelania taktyczne w Niemczech są dla strzelca sportowego, z wyjątkiem rezerwistów i oczywiście wszelkiego rodzaju służb, zabronione. Taki wyjazd na dla przykładu zawody stricte taktyczne do Polski może się skończyć dużymi problemami, a może nawet odebraniem pozwolenia. Dlaczego? Skoro strzelec dostał bron do celów sportowych, a pojechał z nią na zawody, które zostaną uznane za wykraczające poza tą rubrykę, to używał broni NIE do celów, do których została ona mu wydana. Dziękuję... Nie mowie, ze pozwolenie się na 100% straciło, ale do wyjaśnienia sprawy, a to może potrwać, bron musiałaby zostać zdana... a czy się by ja odzyskało i kiedy, oraz w jakim stanie stoi w gwiazdach.

Tak wiec fajnie jest się z tych Niemców pośmiać, ale co niektórzy z nas śmieją się przez łzy... :wink:
.303 brit .308 win 6,5x55 .45acp 9x19mm .22lr .357
Bruum
Posty: 124
Rejestracja: czwartek, 12 lutego 2015, 09:00

Post autor: Bruum »

Uuups.. Czyżby ratunkiem jawiło się nam straszne słówko POLEXIT?
73 de sp5tio
Awatar użytkownika
P_iter
<font color=darkred>Administrator</font>
Posty: 2625
Rejestracja: wtorek, 27 maja 2008, 11:18
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: P_iter »

Bruum pisze:Uuups.. Czyżby ratunkiem jawiło się nam straszne słówko POLEXIT?
Co ma piernik do wiatraka? Jeśli "klimat" w odbiorze broni u NAS będzie pozytywny, to Unia może nam naskoczyć. Ale największą krzywdę, to pewnie sami sobie zrobimy, bo klimat jest nie dobry.
Pozdrawiam
P_iter
SP0VIP
Awatar użytkownika
Equador
Posty: 698
Rejestracja: wtorek, 26 marca 2013, 11:57
Lokalizacja: Sieradz

Post autor: Equador »

Czytając tę historię mogę powiedzieć że autor tak barwnie to przedstawił że ksiązki mógłby pisać... :-)
ale ten kraj z taką historią - wcale sie nie dziwię, mam całe mnóstwo innych przykładów że mentalność narodowa naszych sąsiadów jest często dla nas smieszna, nie myśląc tylko o broni. Czytając ten tekst rośnie moja "duma narodowa".
223 9P 38 Spec/357 5,6 303 , 284 , 308, 6 Dasher,
andy7
Posty: 1648
Rejestracja: sobota, 21 lutego 2015, 22:01
Lokalizacja: co skad ? Z miasta Hamow i Burkow

Post autor: andy7 »

Historia moze byc po czesci prawdziwa ale jej ostatnia czesc jest zmyslona.

a potem znienacka i bez ostrzeżenia pojechał do najbliższego sklepu z bronią i kupił Springfielda 1903 oraz CZ Shadow 2.

Pic na wode fotomataz !

Springfield'a i owszem, ale ten jest na zolta karte broni wiec najpierw sie kupuje a nastepnie rejestruje. W przypadku broni krotkiej to zupelnie inna bajka.

Niemczech niema czegos takiego aby " bez ostrzezenia " pojechac i kupic Np.

Droga prawna wyglada nastepujaco. Najpierw sklada sie wniosek do zarzadu klubu o zgode na wydanie zapotrzebowania na bron krotka w kalibrze tym a tym. Na odpowiedz i osteplowany wniosek czeka sie w zaleznosci od klubu. Sa takie, ze stepluja od reki a satakie ktore rozpatruja na posiedzeniun zarzadu i trwa to do 6 tygodni. Nastepnie ten osteplowany przez klub wniosek wysyla sie do zarzadu danego zwiazku strzeleckiego. Czas trwania od 3 dni do 6 &#8211; ciu tygodni.

Ostatnim krokiem jest wizyta na policji, o dziwo tu sprawa zalatwiana jest z regoly od reki. ( o ile jest sie juz wczesniej sprawdzonym ) W przypadku Stephan'a moglo to trwac nastepne 6 tygodni, bo tyle znowu moze trwac proces wertowania kartotek o niekaralnosci. Jezeli ma sie juz bron krotka i zakupuje sie trzecia / czwarta sztuke w ciagu12 miesiecy ( tyle bowiem jest wazne sprawdzenie o niekaralnosci ) to dostaje sie wstepny wpis do zielonej karty broni ( Krotka i semi auto dluga ).

Moze wiec ktos laskawie zechce mi objasnic co rozumie podczas stwierdzenia, ze Stehpan dokonal zakupu bez ostrzezenia ? No bez fantazji prosze !

W PL macie fajnie, bo mozecie bron nosic przy sobie, tak jak pisal Wozzi. W Niemczech prawo jest pelne niuansow np. Do popmki w kal. 12/70 nie mozna zmienic chwytu na tylko pistoletowy bo podlega to pod § i traci sie zezwolenie. Ten sam chwyt pistoletowy mozna zamontowac na pompce semiauto w iunnym zwiazku strzeleckim strzelajac zupelnie inna dyscypline.

Rozeznanie i znajomosc prawa trzeba miec i tyle w temacie.

W jednym z klubow poproszono mnie abym pomogl w zorganizowaniu podobnego wypadu na komercyjna strzelnice pod Szczecinem, grzecznie odmowilem, dlaczego, wlasnie z obawy prezd spowiedzia w urzedzie.

Z prawem niemieckim da sie zyc. Zadne prawo o broni nie jest doskonale ! Tam gdzie Wy sie z niemieckiego prawa smiejecie, tam my z Wozzi'm placzemy gorzkimi lzami. Tam gdzie Wy kupujecie splonki na czerwona ksiazeczke my smiejemy sie do rozpuchu, podobnie z trzymaniem prochu w szafie S1 czy amunicji, u nas wystarczy skrzynka na listy czy inna wykonana z blachy.

Najwueksza roznica to badania psychologiczne ktorych w Niemczech niema oraz noszenien broni przy sobie.

Ja tam tych wapniakow zrozumiec potrafie, bo w gruncie rzeczy dbaja o to aby poprzez samokontrole dbano o prawo aby te nie zostalo zmienione na gorsze i na zimne dmuchaja. Dziwi Was to ?

Ucalujcie odemnie Bienkowska


:wink:
Awatar użytkownika
goostav
Posty: 792
Rejestracja: poniedziałek, 26 maja 2008, 21:12
Lokalizacja: Gdańsk i okolice

Post autor: goostav »

To świadczy o bardzo dużym stopniu świadomości społecznej i szacunku dla prawa. Nie polemizuję czy w tej konkretnie historii jest ono dobre czy złe. Czy bardziej może się nie podobać czy podobać. Jest jakie jest, a oni je szanują. Można im tego jedynie pozazdrościć.
Goostav
wozzi
Posty: 1995
Rejestracja: środa, 02 marca 2011, 18:14
Lokalizacja: Hamburg

Post autor: wozzi »

andy7 pisze:Historia moze byc po czesci prawdziwa ale jej ostatnia czesc jest zmyslona.

a potem znienacka i bez ostrzeżenia pojechał do najbliższego sklepu z bronią i kupił Springfielda 1903 oraz CZ Shadow 2.

Pic na wode fotomataz !
Fakt, ale jeśli widują się ze Stefanem raz na miesiąc, czy jakoś tak, to jest to wykonalne. Ja przyjąłem to jako lekkie przejaskrawienie literackie... ;)
andy7 pisze:
Najwueksza roznica to badania psychologiczne ktorych w Niemczech niema oraz noszenien broni przy sobie.
Tylko pro forma: badania psychologiczne istnieją, ale tylko jeśli osoba starająca się o bron nie osiągnęła jeszcze 25 roku życia. Najwyraźniej wychodzi się z założenia, ze jak ktoś do tego czasu nie podpadł, to znaczy to ze jest normalny. Jakie szczęście, ze składałem papiery w wieku 40+ lat... ;)
.303 brit .308 win 6,5x55 .45acp 9x19mm .22lr .357
andy7
Posty: 1648
Rejestracja: sobota, 21 lutego 2015, 22:01
Lokalizacja: co skad ? Z miasta Hamow i Burkow

Post autor: andy7 »

wozzi pisze:Jakie szczęście, ze składałem papiery w wieku 40+ lat... ;)
Jakbym slyszal moja zone, tez czasami pyta, kto mi to zezwolenie zalatwil ? :mrgreen:


:wink:
ODPOWIEDZ