Pociski 9mm, jaka forma ?
Pociski 9mm, jaka forma ?
Moi Drodzy,
po 357 i 45acp, chyba przyszedł czas na odlewanie pocisków do 9para.
Proszę o pomoc w wyborze formy.
Na pewno chcę 6krotną, maluję proszkowo.
Pistolety SH2 i G19x.
Wstępnie wybrałem to https://www.strobl.cz/pl/lee-mold-356-1 ... avity_p547
Natrafiłem także na sugestie żeby lać .358 i kalibrować np. do .357, czyli pytanie jaki kalibrator?
Pewnie głównie do rekreacyjnej dynamiki ale statyka i celne strzelanie bardzo dużo radości mi sprawia.
Czy da się ta się z tego strzelić 95pkt.
Przejrzałem trochę amerykańskie fora, ciężko znaleźć coś na temat precyzji, no bo wiadomo, że tam na 25m mało kto strzela z 9tki.
Proszę o Wasze doświadczenia, tarcze, wyniki, itd.
po 357 i 45acp, chyba przyszedł czas na odlewanie pocisków do 9para.
Proszę o pomoc w wyborze formy.
Na pewno chcę 6krotną, maluję proszkowo.
Pistolety SH2 i G19x.
Wstępnie wybrałem to https://www.strobl.cz/pl/lee-mold-356-1 ... avity_p547
Natrafiłem także na sugestie żeby lać .358 i kalibrować np. do .357, czyli pytanie jaki kalibrator?
Pewnie głównie do rekreacyjnej dynamiki ale statyka i celne strzelanie bardzo dużo radości mi sprawia.
Czy da się ta się z tego strzelić 95pkt.
Przejrzałem trochę amerykańskie fora, ciężko znaleźć coś na temat precyzji, no bo wiadomo, że tam na 25m mało kto strzela z 9tki.
Proszę o Wasze doświadczenia, tarcze, wyniki, itd.
Osobiscie nie polecam tej formy. Wychodzi bardzo krótki oal na tych pociskach z tego względu że są dosyć pękate. Mam tą forme ale przesiadłem się na LEE TL356-124-2R i od tamtej pory robie tylko na niej. Działa na każdej broni, nawet na uzi i glauberycie bez nawet jednego zacięcia na ładnych pare tysięcy sztuk. A i wyniki rzędu 95 pkt na 25m da się osiągnąć.
-
- Posty: 1567
- Rejestracja: środa, 15 czerwca 2016, 10:07
Ja kalibruję po malowaniu proszkowym, Nie widzę potrzeby aby kalibrować przed.kriss91 pisze:Nie smaruje pocisków przed kalibrowaniem, nie widzę takiej potrzeby. Po pierwszym kalibrowaniu płucze pociski w benzynie ekstrakcyjnej, susze a następnie lakieruje. Lakieruje 2 razy bo moja farba nie ma najlepszego pokrycia za pierwszym razem
-
- Posty: 1567
- Rejestracja: środa, 15 czerwca 2016, 10:07
Bez smaru można jednak wylądować z mazaniem kalibrownika ołowiem ew. jego tlenkami. Ja bym zdecydowanie wolał kalibrowanie 2x po lakierowaniu - pierwsze na .358", drugie na .356" jeżeli na raz za ciężko idzie. A w najgorszym razie spróbowałbym jazdy na przemian: goły - lakierowany, licząc na pozostałości lakieru na kalibratorze jako namiastkę smaru dla gołego pocisku, na dodatek nie zaburzającą lakierowania.
Jak skalibrowałem 359 na 356 w jednym przelocie po malowniu proszkowym. Jako smaru uzylem politury do mebli. Idzie jak zloto.likker_runner pisze:Bez smaru można jednak wylądować z mazaniem kalibrownika ołowiem ew. jego tlenkami. Ja bym zdecydowanie wolał kalibrowanie 2x po lakierowaniu - pierwsze na .358", drugie na .356" jeżeli na raz za ciężko idzie. A w najgorszym razie spróbowałbym jazdy na przemian: goły - lakierowany, licząc na pozostałości lakieru na kalibratorze jako namiastkę smaru dla gołego pocisku, na dodatek nie zaburzającą lakierowania.
-
- Posty: 1567
- Rejestracja: środa, 15 czerwca 2016, 10:07
Może chodziło o spray do czyszczenia i nabłyszczania mebli typu Pledge. Faktycznie zapewniający jakieś smarowanie nawet gołym pociskom ołowianym, a być może i lakierowanym zmniejsza opór przechodzenia przez kalibrownik.
Jednak po lakierowaniu on jest trochę drugim grzybkiem w barszcz - kalibracja powinna być testem dla lakieru, jeżeli zapewnia smarowanie przy kalibrowaniu i nie odłazi, to i w lufie powinien się sprawdzić. Ja kiedyś miałem przypadek epoksydowego podkładu bezcynkowego, który co prawda nie odłaził w kalibracji, ale "ciągnął" ołów aż do formowania "kubeczka" wokół denka pocisku. Strzelić się nie odważyłem, nawet po pokryciu porządnym lakierem.
Natomiast co do kalibrowania bez smaru - ludzie boją się toksycznych par ołowiu przy odlewaniu. Zupełnie bezpodstawnie, jako że ołów zaczyna mieć zauważalną prężność pary (1 Pa) dopiero w okolicach 700 st C. I jeszcze interwał temperatury dający wzrost prężności o dekadę jest najpierw ok. 100 st (815 st C dla 10 Pa), a potem rośnie. Więc poniżej 1 Pa można spodziewać się malejących interwałów, a więc szybkiego wykładniczego spadku prężności par praktycznie do zera przy tych 360 st C temperatury roboczej. Nie dziwne, skoro temp. wrzenia ołowiu jest wysoka, ok. 1750 st. C. To już cynk i antymon mają parowanie dla niższych temperatur - cynk to nawet poniżej swojej temperatury topnienia ma 1 Pa prężności pary.
Za to faktycznym zagrożeniem są pyły tlenków ołowiu, powstających na powierzchni tego metalu. I co najgorsze ołów truje podstępnie - spotkałem iluś "odlewaczy" chwalących się niskimi poziomami ołowiu w badaniu krwi. Problem w tym, że ołów z krwi szybko ucieka do kości i innych tkanek, więc badanie należałoby zrobić zaraz po skończonej sesji pracy z pociskami. Ołów z kości truje później, jak przykładowo będziemy mieli jakiś epizod niedoboru wapnia czy innych minerałów. Tak czy siak kalibrowanie pocisków bez smaru jest słabym pomysłem, właśnie z uwagi na niezabezpieczoną lakierem powierzchnię trącą o kalibrownik. To że pyłu nie widać, nie znaczy że go nie ma.
Jednak po lakierowaniu on jest trochę drugim grzybkiem w barszcz - kalibracja powinna być testem dla lakieru, jeżeli zapewnia smarowanie przy kalibrowaniu i nie odłazi, to i w lufie powinien się sprawdzić. Ja kiedyś miałem przypadek epoksydowego podkładu bezcynkowego, który co prawda nie odłaził w kalibracji, ale "ciągnął" ołów aż do formowania "kubeczka" wokół denka pocisku. Strzelić się nie odważyłem, nawet po pokryciu porządnym lakierem.
Natomiast co do kalibrowania bez smaru - ludzie boją się toksycznych par ołowiu przy odlewaniu. Zupełnie bezpodstawnie, jako że ołów zaczyna mieć zauważalną prężność pary (1 Pa) dopiero w okolicach 700 st C. I jeszcze interwał temperatury dający wzrost prężności o dekadę jest najpierw ok. 100 st (815 st C dla 10 Pa), a potem rośnie. Więc poniżej 1 Pa można spodziewać się malejących interwałów, a więc szybkiego wykładniczego spadku prężności par praktycznie do zera przy tych 360 st C temperatury roboczej. Nie dziwne, skoro temp. wrzenia ołowiu jest wysoka, ok. 1750 st. C. To już cynk i antymon mają parowanie dla niższych temperatur - cynk to nawet poniżej swojej temperatury topnienia ma 1 Pa prężności pary.
Za to faktycznym zagrożeniem są pyły tlenków ołowiu, powstających na powierzchni tego metalu. I co najgorsze ołów truje podstępnie - spotkałem iluś "odlewaczy" chwalących się niskimi poziomami ołowiu w badaniu krwi. Problem w tym, że ołów z krwi szybko ucieka do kości i innych tkanek, więc badanie należałoby zrobić zaraz po skończonej sesji pracy z pociskami. Ołów z kości truje później, jak przykładowo będziemy mieli jakiś epizod niedoboru wapnia czy innych minerałów. Tak czy siak kalibrowanie pocisków bez smaru jest słabym pomysłem, właśnie z uwagi na niezabezpieczoną lakierem powierzchnię trącą o kalibrownik. To że pyłu nie widać, nie znaczy że go nie ma.
Likker_runner, a czy nie jest tak, że tego ołowiu to się więcej nawdychamy na strzelnicy zamkniętej strzelając z olowiaków czy to własnych czy to 22lr. Dodatkowo strzelanie dynamiki do blach z odległości 7-15m generuje tyle pyłu, że mi się wydaje że kalibracja kilkuset pocisków w garażu czy warsztacie to przy tym mały pikuś.
-
- Posty: 1567
- Rejestracja: środa, 15 czerwca 2016, 10:07
Lakierowany ołowiak nie powinien generować pyłów przy strzelaniu. Za to styfninian ołowiu ze spłonek niekorozyjnych i owszem, niezależnie od pocisku. To on jest odpowiedzialny za luby "zapach prochu o poranku". Związki ołowiu w ogóle ładnie pachną (dawna etylina 94 czy avgas ew. spaliny z nich - benzyna bezołowiowa przy nich to wstrętny smród) i dobrze smakują (octan ołowiu, zwany "sugar of lead").
Z kolei przy blachach na naszą korzyść działa odległość i wiatr.
Z kalibracją gołych pocisków jest jednak ten problem, że robimy to w pobliżu miejsca zamieszkania, a nawet w nim - mało komu chce się siedzieć w nieogrzewanym pomieszczeniu w czasie pracy na prasie. Więc czas ekspozycji działa na naszą niekorzyść, zwłaszcza jak zaczniemy ten pył wielokrotnie przepuszczać przez odkurzacz (zakurzacz). No i eksponujemy na niego innych domowników, nie tylko strzelca, któremu, jako chcącemu, nie dzieje się krzywda.
PS. Ze strzelnicami zamkniętymi to prawda, był chyba niedawno w Wawie przypadek śmierci instruktora z takowej na ołowicę. Co ciekawe ojciec Alec'a Baldwina przez wiele lat był trenerem strzelectwa i jak zmarł w wieku ok. 50 lat, sekcja (albo operacja raka płuc) wykazała płuca zawalone czarnym smolistym shit'em jak u górnika z kopalni ołowiu. Może stąd niechęć AB do broni i pogarda dla niej, co skończyło się ostatnio tragiczniena planie filmu "Rust". Dlatego strzelnice zamknięte powinny być porządnie wentylowane. Warto też używać maski przeciwpyłowej przy kopaniu ołowiu z kulochwytu.
Z kolei przy blachach na naszą korzyść działa odległość i wiatr.
Z kalibracją gołych pocisków jest jednak ten problem, że robimy to w pobliżu miejsca zamieszkania, a nawet w nim - mało komu chce się siedzieć w nieogrzewanym pomieszczeniu w czasie pracy na prasie. Więc czas ekspozycji działa na naszą niekorzyść, zwłaszcza jak zaczniemy ten pył wielokrotnie przepuszczać przez odkurzacz (zakurzacz). No i eksponujemy na niego innych domowników, nie tylko strzelca, któremu, jako chcącemu, nie dzieje się krzywda.
PS. Ze strzelnicami zamkniętymi to prawda, był chyba niedawno w Wawie przypadek śmierci instruktora z takowej na ołowicę. Co ciekawe ojciec Alec'a Baldwina przez wiele lat był trenerem strzelectwa i jak zmarł w wieku ok. 50 lat, sekcja (albo operacja raka płuc) wykazała płuca zawalone czarnym smolistym shit'em jak u górnika z kopalni ołowiu. Może stąd niechęć AB do broni i pogarda dla niej, co skończyło się ostatnio tragiczniena planie filmu "Rust". Dlatego strzelnice zamknięte powinny być porządnie wentylowane. Warto też używać maski przeciwpyłowej przy kopaniu ołowiu z kulochwytu.
To by tłumaczyło czemu konserwowa amunicja z demobilu jest smrodliwa i nie pachnie tak lubo. Nie ma styfninianu w spłonkach bo spłonki są korozyjne na chloranie potasu.likker_runner pisze:Za to styfninian ołowiu ze spłonek niekorozyjnych i owszem, niezależnie od pocisku. To on jest odpowiedzialny za luby "zapach prochu o poranku".
Ale z drugiej strony jest współczesna, cywilna amunicja Barnaul która też kopci i smrodzi, a spłonki już jednak niekorozyjne. Czyżby Rosjanie mieli jakąś recepturę na spłonki niekorozyjne bez styfninianu?
-
- Posty: 1567
- Rejestracja: środa, 15 czerwca 2016, 10:07
Skoro odpaliłeś samą spłonkę Barnaula to chyba czułeś czy są jak inne styfninianowe czy też nie... no chyba że akurat miałeś katarlikker_runner pisze:Sprawdziłem niekorozyjne Barnaule na gwoździu i faktycznie są jak obiecują. A smród może pochodzić z jakiegoś podlejszego prochu.
A to czemu? Policja i inne służby wywalają tysiące czeskich bezołowiowych NON-TOXów i z tego co wiem wszystko działa jak należy. A łuski jakie czyściutkie!likker_runner pisze:związek nazywa się DDNP. Jednak nie spełnia on najlepiej swojej funkcji.
-
- Posty: 1567
- Rejestracja: środa, 15 czerwca 2016, 10:07
To było parę lat temu, a ja nie zwróciłem akurat na to specjalnej uwagi i nie zanotowałem. Ważne było sprawdzenie niekorozyjności i Barnaule test przeszły.azmoda pisze: Skoro odpaliłeś samą spłonkę Barnaula to chyba czułeś czy są jak inne styfninianowe czy też nie... no chyba że akurat miałeś katar
Ale naboje muszą być uszczelniane lakierem z tyłu i "smołą" od przodu. Więc wcale nie jest powiedziane, że ta technologia nadaje się do elaboracji, z dystrybucją i przechowywaniem spłonek bez hermetyczności. Do tego jeszcze spłonki wymagają mniejszego otworu zapałowego. No i w Long Range podobno jest kaplica odnośnie powtarzalności zapłonu.azmoda pisze: A to czemu? Policja i inne służby wywalają tysiące czeskich bezołowiowych NON-TOXów i z tego co wiem wszystko działa jak należy. A łuski jakie czyściutkie!
Niee, nie... Wydaje mi się, że dokonałeś nadinterpretacji. Uszczelnienie wynika wyłącznie z tego, że są to naboje produkowane na przetargi dla służb mundurowych gdzie po prostu wodoszczelność amunicji to często występujące wymaganie.likker_runner pisze:Ale naboje muszą być uszczelniane lakierem z tyłu i "smołą" od przodu.
S&B robi NON-TOXy w dwóch wariantach:
Pierwszy to ten dla służb, ze spłonką uszczelnioną lakierem (ja widuję praktycznie tylko kolor niebieski) oraz pociskiem wspomnianą już przez Ciebie "smołą". Na denku jest bicie NX oraz plusik w kółeczku oznaczający amunicję w standardzie NATO.
Drugi to NON-TOX na rynek cywilny. Łuska ma ten sam malutki kanał i jest czyściutka po strzale. Ale nie ma ani lakieru ani "smoły" pod pociskiem. Na denku widnieje NONTOX, za to oznaczenia NATO-owskiego brak.
Do tego są jeszcze normalnie dostępne dla elaborujących spłonki bezołowiowe marki Fiocchi. Kupiłem kiedyś w Parabellum paczkę na spróbowanie, działają normalnie i nie ma mowy by wymagały jakiegoś pomniejszonego kanału ogniowego. Leżą już ze 2 lata przechowywane tak jak zwykłe spłonki i nic się im nie stało.likker_runner pisze:Więc wcale nie jest powiedziane, że ta technologia nadaje się do elaboracji, z dystrybucją i przechowywaniem spłonek bez hermetyczności.
-
- Posty: 1648
- Rejestracja: sobota, 21 lutego 2015, 22:01
- Lokalizacja: co skad ? Z miasta Hamow i Burkow
Re: Pociski 9mm, jaka forma ?
O jaMarconi pisze:
Na pewno chcę 6krotną, maluję proszkowo.
Natrafiłem także na sugestie żeby lać .358 i kalibrować np. do .357, czyli pytanie jaki kalibrator?
Przejrzałem trochę amerykańskie fora, ciężko znaleźć coś na temat precyzji, no bo wiadomo, że tam na 25m mało kto strzela z 9tki.
Oczywiscie raczej nikt nie zabroni Ci uzywac jakiegos guano firmy Lee. Mam nawet jedna kokile tej firmy ale szczesliwy z niej nie jestem, na szczescie ma i inne.
Jak sie sprezysz to Lyman produkuje 4 krotne ale stalowe ktore maja zupelnie inna jakosc niz to guano Lee.
Zastanow sie moze dlaczego nie znalazles na amerykanskich forach nic na ten temat ? Moze dlatego, ze hamerykanie maja wiecej oleum w lepetynie niz by sie komukolwiek wydawalo ?
Pierwsze pytanie jakie bym wiec zadal bedzie, jakiego pudru chcesz uzyc do 9 Para i jaka ma byc jego waga ?
Drugie, to jak chcesz skorygowac poprawke na kalibracje .357 a nie jak podaja tabele na .356 ? ? ?
Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa, a najmniej ma do rzeczy streelanie na jakis dystans !
@Andy7,
mało z twojego posta zrozumiałem.
Tak, w międzyczasie doczytałem kalibracja pocisków do 9tki powinna być na .356 i tego się będę trzymał.
Co do kokili LEE, spróbuj może pisać konkretniej co ci nie odpowiada zamiast używać epitetów typu "guano" - to jest techniczne forum.
Mam jedną kokile Lee TL-358-158-SWC i jestem z niej bardzo zadowolony, co prawda wypadło z niej dopiero 4k pocisków ale nic złego się z nią nie dzieje.
Na tarczy z rewolweru tylko strzelec przeszkadza żeby powyżej 94/100 strzelać.
No i napisz proszę, z czego konkretnie od Lymana odlewasz pociski do 9tki, bo nie pomogłeś na razie.
Z wyborem prochu to obecnie krucho jest ale mam jeszcze RS12, który używam do 38spec, 9mm i 45acp.
mało z twojego posta zrozumiałem.
Tak, w międzyczasie doczytałem kalibracja pocisków do 9tki powinna być na .356 i tego się będę trzymał.
Co do kokili LEE, spróbuj może pisać konkretniej co ci nie odpowiada zamiast używać epitetów typu "guano" - to jest techniczne forum.
Mam jedną kokile Lee TL-358-158-SWC i jestem z niej bardzo zadowolony, co prawda wypadło z niej dopiero 4k pocisków ale nic złego się z nią nie dzieje.
Na tarczy z rewolweru tylko strzelec przeszkadza żeby powyżej 94/100 strzelać.
No i napisz proszę, z czego konkretnie od Lymana odlewasz pociski do 9tki, bo nie pomogłeś na razie.
Z wyborem prochu to obecnie krucho jest ale mam jeszcze RS12, który używam do 38spec, 9mm i 45acp.
-
- <font color=darkred>Administrator</font>
- Posty: 714
- Rejestracja: niedziela, 13 listopada 2011, 09:01
- Lokalizacja: Józefosław
Kolile aluminiowe Lee są bardzo dobre ale mało trwałe, trzeba uważać żeby ich nie przegrzać i nie pokrzywić oraz prawidłowo przygotować do użycia i smarować.. Jak będziesz je traktował z odpowiednią uważnością to posłużą długo, produkując szybko świetne pociski.
Mam kilka Lee, kilka innych, między innymi mosiężne MP Molds, których nienawidzę.
Jeśli chcesz strzelać precyzyjnie z ołowiaków to nie doczytasz jaką powinieneś mieć kalibrację. Zrób "barrel slugigng", zmierz, kup kolilę 0.002" większą, zrób kalibrację 0.001" większą niż to co Ci wyszło z pomiarów lufy i będą same dychy. Nie robiłem tego w 9x19, bo trudno jest strzelać czystym ołowiem w tym szybkim kalibrze a malowanie niszczy precyzję ale w 38 special i 45ACP to działa. Jak nie interesuje Cię precyzja to lej .356, nie kalibruj i maluj i ciesz się tanim strzelaniem.
Lee Precision działa od 1958 roku, firma istnieje i ma się bardzo dobrze ... Po prostu ich produkty wymagają od nabywców używania mózgu, nie są głupododporne, sprzedają się w Ameryce bo tam liczba patentów na milion mieszkańców jest nieco większa niż w Europie i w szkołach większy nacisk jest kładziony na czytanie ze zrozumieniem a to zwykle wystarcza do zrozumienia instrukcji obsługi.
Andy7, 10 lat temu zmieniłem prasę do krótkiej z Dillona na Lee i jestem bardzo zadowolony, znam tylko jeden gorzej wymyślony produkt od Dillona 550, zielony Piggyback.
Mam kilka Lee, kilka innych, między innymi mosiężne MP Molds, których nienawidzę.
Jeśli chcesz strzelać precyzyjnie z ołowiaków to nie doczytasz jaką powinieneś mieć kalibrację. Zrób "barrel slugigng", zmierz, kup kolilę 0.002" większą, zrób kalibrację 0.001" większą niż to co Ci wyszło z pomiarów lufy i będą same dychy. Nie robiłem tego w 9x19, bo trudno jest strzelać czystym ołowiem w tym szybkim kalibrze a malowanie niszczy precyzję ale w 38 special i 45ACP to działa. Jak nie interesuje Cię precyzja to lej .356, nie kalibruj i maluj i ciesz się tanim strzelaniem.
Lee Precision działa od 1958 roku, firma istnieje i ma się bardzo dobrze ... Po prostu ich produkty wymagają od nabywców używania mózgu, nie są głupododporne, sprzedają się w Ameryce bo tam liczba patentów na milion mieszkańców jest nieco większa niż w Europie i w szkołach większy nacisk jest kładziony na czytanie ze zrozumieniem a to zwykle wystarcza do zrozumienia instrukcji obsługi.
Andy7, 10 lat temu zmieniłem prasę do krótkiej z Dillona na Lee i jestem bardzo zadowolony, znam tylko jeden gorzej wymyślony produkt od Dillona 550, zielony Piggyback.
pozdrawiam
Andrzej Wierzbicki
SQ5KWL
Andrzej Wierzbicki
SQ5KWL