Kupna amunicja reelaborowana a użyte łuski
Kupna amunicja reelaborowana a użyte łuski
Taka ciekawostka ze stajni krajowego wytwórcy B-N Michał Sowiński
Aluminiowe łuski CCI z oznaczeniem N R od non reloadable. Dla niezorientowanych: łuski aluminiowe uważane są za jednorazowe i nie powinny być ponownie używane, stąd taki napis producenta.
Aluminiowe łuski CCI z oznaczeniem N R od non reloadable. Dla niezorientowanych: łuski aluminiowe uważane są za jednorazowe i nie powinny być ponownie używane, stąd taki napis producenta.
Miałem przyjemność rozmawiać z producentem na temat tych naboi. Pan potwierdził mi, że amunicja została tak na etapie produkcyjnym przygotowane że spełnia swoje normy. Strzelano i nie ma żadnych problemów z tą amunicją. Myślę, że dla własnego bezpieczeństwa producent nie wypuści niczego co może być niebezpieczne.
Jak będę miał dostęp to z przyjemnością sprawdzę ów produkt.
Jak będę miał dostęp to z przyjemnością sprawdzę ów produkt.
-
- Posty: 1567
- Rejestracja: środa, 15 czerwca 2016, 10:07
Na amerykańskich forach pisali o tych łuskach - np. o przypadku uszkodzenia lufy pistoletu gazami wydostającymi się przez pęknięcia powstające przy strzale w reelaborowanych łuskach z amelinum. Ale były też przypadki, że nic złego się nie działo.
To jednak nie przesądza o bezpieczeństwie takiej amunicji, może np. w odróżnieniu od tego amerykańskiego elaboranta producent zadbał o odpowiednio niskie ciśnienie max. Ew. formatował trochę słabiej. Można strzelić 20, zebrać łuski i obejrzeć pod kątem ew. pęknięć.
Tym niemniej sam nie odważyłbym się strzelać z naboi elaborowanych na używanych alu-łuskach w pistolecie z niepełnym podparciem komory typu Glock. Raczej tylko w klasycznym 1911 z dzieloną rampą ładowania ew. w Grand Power P45. 6 o'clock KaBoom lubi większe kalibry. Przyjrzałbym się zresztą tym nabojom czy łuski nie mają wydęć przy podstawie ew. czy nie były traktowane czymś a'la Bulge Buster. Jeżeli jest gwarancja, że były strzelane tylko raz i to z komory w pełni podpartej, wtedy jest większe bezpieczeństwo.
To jednak nie przesądza o bezpieczeństwie takiej amunicji, może np. w odróżnieniu od tego amerykańskiego elaboranta producent zadbał o odpowiednio niskie ciśnienie max. Ew. formatował trochę słabiej. Można strzelić 20, zebrać łuski i obejrzeć pod kątem ew. pęknięć.
Tym niemniej sam nie odważyłbym się strzelać z naboi elaborowanych na używanych alu-łuskach w pistolecie z niepełnym podparciem komory typu Glock. Raczej tylko w klasycznym 1911 z dzieloną rampą ładowania ew. w Grand Power P45. 6 o'clock KaBoom lubi większe kalibry. Przyjrzałbym się zresztą tym nabojom czy łuski nie mają wydęć przy podstawie ew. czy nie były traktowane czymś a'la Bulge Buster. Jeżeli jest gwarancja, że były strzelane tylko raz i to z komory w pełni podpartej, wtedy jest większe bezpieczeństwo.
-
- Posty: 1567
- Rejestracja: środa, 15 czerwca 2016, 10:07
Zalecenie jednego producenta przeciwko drugiemu. U nas chyba nie ma norm na amunicję regulujących tę sprawę, do CIP nie należymy, więc ew. dochodzenie szkód i tak będzie się opierało na zwykłym prawie cywilnym, biegłych itd. Ja tam nie widze jakiegoś regulowanego prawnie znaku atestu bezpieczeństwa na opakowaniu. Tylko numer koncesji. Więc producent musi sam ocenić ryzyko na podstawie swojej wiedzy fachowej, eksperymentów itd.
Oryginalny producent mógł tak napisać na łusce dla świętego spokoju, żeby ludzie nie próbowali reelaborować łusek kilka razy, jak się to daje zrobić z mosiądzem ew. elaborować strzelnicowe znajdy, strzelane nie wiadomo ile razy. No i żeby w razie jakiejś awarii mieć d..ochron że co prawda łuska ich, ale użyta w sposób przez nich niezalecany.
Do tego wiadomym jest, że producenci ammo nie lubią elaborantów - bo jak ktoś elaboruje, to kupuje mniej firmowej ammo.
Co nie znaczy, że sam bym kupił taką amunicję. Mosiężne łuski nie są zaporowo drogie.
Oryginalny producent mógł tak napisać na łusce dla świętego spokoju, żeby ludzie nie próbowali reelaborować łusek kilka razy, jak się to daje zrobić z mosiądzem ew. elaborować strzelnicowe znajdy, strzelane nie wiadomo ile razy. No i żeby w razie jakiejś awarii mieć d..ochron że co prawda łuska ich, ale użyta w sposób przez nich niezalecany.
Do tego wiadomym jest, że producenci ammo nie lubią elaborantów - bo jak ktoś elaboruje, to kupuje mniej firmowej ammo.
Co nie znaczy, że sam bym kupił taką amunicję. Mosiężne łuski nie są zaporowo drogie.