Pociski 9mm, jaka forma ?

Moderatorzy: wierzba, P_iter

Marconi
Posty: 38
Rejestracja: sobota, 29 września 2018, 20:59
Lokalizacja: Poznań

Pociski 9mm, jaka forma ?

Post autor: Marconi »

Moi Drodzy,

po 357 i 45acp, chyba przyszedł czas na odlewanie pocisków do 9para.
Proszę o pomoc w wyborze formy.
Na pewno chcę 6krotną, maluję proszkowo.
Pistolety SH2 i G19x.
Wstępnie wybrałem to https://www.strobl.cz/pl/lee-mold-356-1 ... avity_p547

Natrafiłem także na sugestie żeby lać .358 i kalibrować np. do .357, czyli pytanie jaki kalibrator?

Pewnie głównie do rekreacyjnej dynamiki ale statyka i celne strzelanie bardzo dużo radości mi sprawia.
Czy da się ta się z tego strzelić 95pkt.
Przejrzałem trochę amerykańskie fora, ciężko znaleźć coś na temat precyzji, no bo wiadomo, że tam na 25m mało kto strzela z 9tki.

Proszę o Wasze doświadczenia, tarcze, wyniki, itd.
kriss91
Posty: 241
Rejestracja: niedziela, 10 grudnia 2017, 18:59

Post autor: kriss91 »

Osobiscie nie polecam tej formy. Wychodzi bardzo krótki oal na tych pociskach z tego względu że są dosyć pękate. Mam tą forme ale przesiadłem się na LEE TL356-124-2R i od tamtej pory robie tylko na niej. Działa na każdej broni, nawet na uzi i glauberycie bez nawet jednego zacięcia na ładnych pare tysięcy sztuk. A i wyniki rzędu 95 pkt na 25m da się osiągnąć.
Marconi
Posty: 38
Rejestracja: sobota, 29 września 2018, 20:59
Lokalizacja: Poznań

Post autor: Marconi »

O dzięki kriss91, właśnie takiej informacji potrzebowałem. W wersji TL mam TL-358-SWC 158gr, bardzo fajny pocisk do rewolwerow ale tam czasem smaruję też aloxem. Myślałem, że do malowania to jednak lepiej z normalnymi rowkami.
A czy kalibrujesz te pociski po malowaniu ?
kriss91
Posty: 241
Rejestracja: niedziela, 10 grudnia 2017, 18:59

Post autor: kriss91 »

W moim odczuciu nie ma różnicy czy to TL czy zwykła forma. Kalibruje przed lakierowaniem i po lakierowaniu drugi raz. Podobno tak się nie robi ale u mnie sprawdza się to bardzo dobrze
Marconi
Posty: 38
Rejestracja: sobota, 29 września 2018, 20:59
Lokalizacja: Poznań

Post autor: Marconi »

A kalibrujesz do. 356 czy. 357?
kriss91
Posty: 241
Rejestracja: niedziela, 10 grudnia 2017, 18:59

Post autor: kriss91 »

Ja kalibruje tylko na .356
likker_runner
Posty: 1525
Rejestracja: środa, 15 czerwca 2016, 10:07

Post autor: likker_runner »

kriss91 pisze: Kalibruje przed lakierowaniem i po lakierowaniu drugi raz.
Jak wygląda smarowanie gołych pocisków przed pierwszą kalibracją, a następnie usuwanie smaru przed lakierowaniem?
kriss91
Posty: 241
Rejestracja: niedziela, 10 grudnia 2017, 18:59

Post autor: kriss91 »

Nie smaruje pocisków przed kalibrowaniem, nie widzę takiej potrzeby. Po pierwszym kalibrowaniu płucze pociski w benzynie ekstrakcyjnej, susze a następnie lakieruje. Lakieruje 2 razy bo moja farba nie ma najlepszego pokrycia za pierwszym razem
shizo
Posty: 111
Rejestracja: wtorek, 25 września 2018, 15:14

Post autor: shizo »

kriss91 pisze:Nie smaruje pocisków przed kalibrowaniem, nie widzę takiej potrzeby. Po pierwszym kalibrowaniu płucze pociski w benzynie ekstrakcyjnej, susze a następnie lakieruje. Lakieruje 2 razy bo moja farba nie ma najlepszego pokrycia za pierwszym razem
Ja kalibruję po malowaniu proszkowym, Nie widzę potrzeby aby kalibrować przed.
kriss91
Posty: 241
Rejestracja: niedziela, 10 grudnia 2017, 18:59

Post autor: kriss91 »

Każdy ma swoje metody. Mój proces jest dla mnie bardzo zadowalający dlatego pozostaje przy tym co do tej pory zwłaszcza że ta czynność nie jest jakoś bardzo czasochłonna. Pamiętam że przy początkach z odlewaniem kalibrowanie tylko po lakierowaniu jakoś cięzko mi szło.
likker_runner
Posty: 1525
Rejestracja: środa, 15 czerwca 2016, 10:07

Post autor: likker_runner »

Bez smaru można jednak wylądować z mazaniem kalibrownika ołowiem ew. jego tlenkami. Ja bym zdecydowanie wolał kalibrowanie 2x po lakierowaniu - pierwsze na .358", drugie na .356" jeżeli na raz za ciężko idzie. A w najgorszym razie spróbowałbym jazdy na przemian: goły - lakierowany, licząc na pozostałości lakieru na kalibratorze jako namiastkę smaru dla gołego pocisku, na dodatek nie zaburzającą lakierowania.
shizo
Posty: 111
Rejestracja: wtorek, 25 września 2018, 15:14

Post autor: shizo »

likker_runner pisze:Bez smaru można jednak wylądować z mazaniem kalibrownika ołowiem ew. jego tlenkami. Ja bym zdecydowanie wolał kalibrowanie 2x po lakierowaniu - pierwsze na .358", drugie na .356" jeżeli na raz za ciężko idzie. A w najgorszym razie spróbowałbym jazdy na przemian: goły - lakierowany, licząc na pozostałości lakieru na kalibratorze jako namiastkę smaru dla gołego pocisku, na dodatek nie zaburzającą lakierowania.
Jak skalibrowałem 359 na 356 w jednym przelocie po malowniu proszkowym. Jako smaru uzylem politury do mebli. Idzie jak zloto.
Awatar użytkownika
azmoda
Posty: 658
Rejestracja: środa, 10 marca 2010, 00:27

Post autor: azmoda »

Jak to politury? To ma jakieś właściwości smarujące?
likker_runner
Posty: 1525
Rejestracja: środa, 15 czerwca 2016, 10:07

Post autor: likker_runner »

Może chodziło o spray do czyszczenia i nabłyszczania mebli typu Pledge. Faktycznie zapewniający jakieś smarowanie nawet gołym pociskom ołowianym, a być może i lakierowanym zmniejsza opór przechodzenia przez kalibrownik.

Jednak po lakierowaniu on jest trochę drugim grzybkiem w barszcz - kalibracja powinna być testem dla lakieru, jeżeli zapewnia smarowanie przy kalibrowaniu i nie odłazi, to i w lufie powinien się sprawdzić. Ja kiedyś miałem przypadek epoksydowego podkładu bezcynkowego, który co prawda nie odłaził w kalibracji, ale "ciągnął" ołów aż do formowania "kubeczka" wokół denka pocisku. Strzelić się nie odważyłem, nawet po pokryciu porządnym lakierem.

Natomiast co do kalibrowania bez smaru - ludzie boją się toksycznych par ołowiu przy odlewaniu. Zupełnie bezpodstawnie, jako że ołów zaczyna mieć zauważalną prężność pary (1 Pa) dopiero w okolicach 700 st C. I jeszcze interwał temperatury dający wzrost prężności o dekadę jest najpierw ok. 100 st (815 st C dla 10 Pa), a potem rośnie. Więc poniżej 1 Pa można spodziewać się malejących interwałów, a więc szybkiego wykładniczego spadku prężności par praktycznie do zera przy tych 360 st C temperatury roboczej. Nie dziwne, skoro temp. wrzenia ołowiu jest wysoka, ok. 1750 st. C. To już cynk i antymon mają parowanie dla niższych temperatur - cynk to nawet poniżej swojej temperatury topnienia ma 1 Pa prężności pary.

Za to faktycznym zagrożeniem są pyły tlenków ołowiu, powstających na powierzchni tego metalu. I co najgorsze ołów truje podstępnie - spotkałem iluś "odlewaczy" chwalących się niskimi poziomami ołowiu w badaniu krwi. Problem w tym, że ołów z krwi szybko ucieka do kości i innych tkanek, więc badanie należałoby zrobić zaraz po skończonej sesji pracy z pociskami. Ołów z kości truje później, jak przykładowo będziemy mieli jakiś epizod niedoboru wapnia czy innych minerałów. Tak czy siak kalibrowanie pocisków bez smaru jest słabym pomysłem, właśnie z uwagi na niezabezpieczoną lakierem powierzchnię trącą o kalibrownik. To że pyłu nie widać, nie znaczy że go nie ma.
Marconi
Posty: 38
Rejestracja: sobota, 29 września 2018, 20:59
Lokalizacja: Poznań

Post autor: Marconi »

Likker_runner, a czy nie jest tak, że tego ołowiu to się więcej nawdychamy na strzelnicy zamkniętej strzelając z olowiaków czy to własnych czy to 22lr. Dodatkowo strzelanie dynamiki do blach z odległości 7-15m generuje tyle pyłu, że mi się wydaje że kalibracja kilkuset pocisków w garażu czy warsztacie to przy tym mały pikuś.
likker_runner
Posty: 1525
Rejestracja: środa, 15 czerwca 2016, 10:07

Post autor: likker_runner »

Lakierowany ołowiak nie powinien generować pyłów przy strzelaniu. Za to styfninian ołowiu ze spłonek niekorozyjnych i owszem, niezależnie od pocisku. To on jest odpowiedzialny za luby "zapach prochu o poranku". Związki ołowiu w ogóle ładnie pachną (dawna etylina 94 czy avgas ew. spaliny z nich - benzyna bezołowiowa przy nich to wstrętny smród) i dobrze smakują (octan ołowiu, zwany "sugar of lead").

Z kolei przy blachach na naszą korzyść działa odległość i wiatr.

Z kalibracją gołych pocisków jest jednak ten problem, że robimy to w pobliżu miejsca zamieszkania, a nawet w nim - mało komu chce się siedzieć w nieogrzewanym pomieszczeniu w czasie pracy na prasie. Więc czas ekspozycji działa na naszą niekorzyść, zwłaszcza jak zaczniemy ten pył wielokrotnie przepuszczać przez odkurzacz (zakurzacz). No i eksponujemy na niego innych domowników, nie tylko strzelca, któremu, jako chcącemu, nie dzieje się krzywda.

PS. Ze strzelnicami zamkniętymi to prawda, był chyba niedawno w Wawie przypadek śmierci instruktora z takowej na ołowicę. Co ciekawe ojciec Alec'a Baldwina przez wiele lat był trenerem strzelectwa i jak zmarł w wieku ok. 50 lat, sekcja (albo operacja raka płuc) wykazała płuca zawalone czarnym smolistym shit'em jak u górnika z kopalni ołowiu. Może stąd niechęć AB do broni i pogarda dla niej, co skończyło się ostatnio tragiczniena planie filmu "Rust". Dlatego strzelnice zamknięte powinny być porządnie wentylowane. Warto też używać maski przeciwpyłowej przy kopaniu ołowiu z kulochwytu.
Awatar użytkownika
azmoda
Posty: 658
Rejestracja: środa, 10 marca 2010, 00:27

Post autor: azmoda »

likker_runner pisze:Za to styfninian ołowiu ze spłonek niekorozyjnych i owszem, niezależnie od pocisku. To on jest odpowiedzialny za luby "zapach prochu o poranku".
To by tłumaczyło czemu konserwowa amunicja z demobilu jest smrodliwa i nie pachnie tak lubo. Nie ma styfninianu w spłonkach bo spłonki są korozyjne na chloranie potasu.

Ale z drugiej strony jest współczesna, cywilna amunicja Barnaul która też kopci i smrodzi, a spłonki już jednak niekorozyjne. Czyżby Rosjanie mieli jakąś recepturę na spłonki niekorozyjne bez styfninianu?
likker_runner
Posty: 1525
Rejestracja: środa, 15 czerwca 2016, 10:07

Post autor: likker_runner »

Sprawdziłem niekorozyjne Barnaule na gwoździu i faktycznie są jak obiecują. A smród może pochodzić z jakiegoś podlejszego prochu.

Spłonki niekorozyjne bez ołowiu istnieją - związek nazywa się DDNP. Jednak nie spełnia on najlepiej swojej funkcji.
Awatar użytkownika
azmoda
Posty: 658
Rejestracja: środa, 10 marca 2010, 00:27

Post autor: azmoda »

likker_runner pisze:Sprawdziłem niekorozyjne Barnaule na gwoździu i faktycznie są jak obiecują. A smród może pochodzić z jakiegoś podlejszego prochu.
Skoro odpaliłeś samą spłonkę Barnaula to chyba czułeś czy są jak inne styfninianowe czy też nie... no chyba że akurat miałeś katar 8-)
likker_runner pisze:związek nazywa się DDNP. Jednak nie spełnia on najlepiej swojej funkcji.
A to czemu? Policja i inne służby wywalają tysiące czeskich bezołowiowych NON-TOXów i z tego co wiem wszystko działa jak należy. A łuski jakie czyściutkie!
likker_runner
Posty: 1525
Rejestracja: środa, 15 czerwca 2016, 10:07

Post autor: likker_runner »

azmoda pisze: Skoro odpaliłeś samą spłonkę Barnaula to chyba czułeś czy są jak inne styfninianowe czy też nie... no chyba że akurat miałeś katar 8-)
To było parę lat temu, a ja nie zwróciłem akurat na to specjalnej uwagi i nie zanotowałem. Ważne było sprawdzenie niekorozyjności i Barnaule test przeszły.
azmoda pisze: A to czemu? Policja i inne służby wywalają tysiące czeskich bezołowiowych NON-TOXów i z tego co wiem wszystko działa jak należy. A łuski jakie czyściutkie!
Ale naboje muszą być uszczelniane lakierem z tyłu i "smołą" od przodu. Więc wcale nie jest powiedziane, że ta technologia nadaje się do elaboracji, z dystrybucją i przechowywaniem spłonek bez hermetyczności. Do tego jeszcze spłonki wymagają mniejszego otworu zapałowego. No i w Long Range podobno jest kaplica odnośnie powtarzalności zapłonu.
Awatar użytkownika
azmoda
Posty: 658
Rejestracja: środa, 10 marca 2010, 00:27

Post autor: azmoda »

likker_runner pisze:Ale naboje muszą być uszczelniane lakierem z tyłu i "smołą" od przodu.
Niee, nie... Wydaje mi się, że dokonałeś nadinterpretacji. Uszczelnienie wynika wyłącznie z tego, że są to naboje produkowane na przetargi dla służb mundurowych gdzie po prostu wodoszczelność amunicji to często występujące wymaganie.
S&B robi NON-TOXy w dwóch wariantach:

Pierwszy to ten dla służb, ze spłonką uszczelnioną lakierem (ja widuję praktycznie tylko kolor niebieski) oraz pociskiem wspomnianą już przez Ciebie "smołą". Na denku jest bicie NX oraz plusik w kółeczku oznaczający amunicję w standardzie NATO.

Drugi to NON-TOX na rynek cywilny. Łuska ma ten sam malutki kanał i jest czyściutka po strzale. Ale nie ma ani lakieru ani "smoły" pod pociskiem. Na denku widnieje NONTOX, za to oznaczenia NATO-owskiego brak.
Obrazek
likker_runner pisze:Więc wcale nie jest powiedziane, że ta technologia nadaje się do elaboracji, z dystrybucją i przechowywaniem spłonek bez hermetyczności.
Do tego są jeszcze normalnie dostępne dla elaborujących spłonki bezołowiowe marki Fiocchi. Kupiłem kiedyś w Parabellum paczkę na spróbowanie, działają normalnie i nie ma mowy by wymagały jakiegoś pomniejszonego kanału ogniowego. Leżą już ze 2 lata przechowywane tak jak zwykłe spłonki i nic się im nie stało.
Obrazek
shizo
Posty: 111
Rejestracja: wtorek, 25 września 2018, 15:14

Post autor: shizo »

azmoda pisze:Jak to politury? To ma jakieś właściwości smarujące?
chyba niedokladnie sie wyrazilem. Wosku do mebli.
andy7
Posty: 1648
Rejestracja: sobota, 21 lutego 2015, 22:01
Lokalizacja: co skad ? Z miasta Hamow i Burkow

Re: Pociski 9mm, jaka forma ?

Post autor: andy7 »

Marconi pisze:
Na pewno chcę 6krotną, maluję proszkowo.

Natrafiłem także na sugestie żeby lać .358 i kalibrować np. do .357, czyli pytanie jaki kalibrator?

Przejrzałem trochę amerykańskie fora, ciężko znaleźć coś na temat precyzji, no bo wiadomo, że tam na 25m mało kto strzela z 9tki.
O ja ](*,)

Oczywiscie raczej nikt nie zabroni Ci uzywac jakiegos guano firmy Lee. Mam nawet jedna kokile tej firmy ale szczesliwy z niej nie jestem, na szczescie ma i inne.

Jak sie sprezysz to Lyman produkuje 4 krotne ale stalowe ktore maja zupelnie inna jakosc niz to guano Lee.

Zastanow sie moze dlaczego nie znalazles na amerykanskich forach nic na ten temat ? Moze dlatego, ze hamerykanie maja wiecej oleum w lepetynie niz by sie komukolwiek wydawalo ?

Pierwsze pytanie jakie bym wiec zadal bedzie, jakiego pudru chcesz uzyc do 9 Para i jaka ma byc jego waga ?

Drugie, to jak chcesz skorygowac poprawke na kalibracje .357 a nie jak podaja tabele na .356 ? ? ?

Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa, a najmniej ma do rzeczy streelanie na jakis dystans ! :mrgreen:


:wink:
Marconi
Posty: 38
Rejestracja: sobota, 29 września 2018, 20:59
Lokalizacja: Poznań

Post autor: Marconi »

@Andy7,

mało z twojego posta zrozumiałem.

Tak, w międzyczasie doczytałem kalibracja pocisków do 9tki powinna być na .356 i tego się będę trzymał.

Co do kokili LEE, spróbuj może pisać konkretniej co ci nie odpowiada zamiast używać epitetów typu "guano" - to jest techniczne forum.
Mam jedną kokile Lee TL-358-158-SWC i jestem z niej bardzo zadowolony, co prawda wypadło z niej dopiero 4k pocisków ale nic złego się z nią nie dzieje.
Na tarczy z rewolweru tylko strzelec przeszkadza żeby powyżej 94/100 strzelać.

No i napisz proszę, z czego konkretnie od Lymana odlewasz pociski do 9tki, bo nie pomogłeś na razie.

Z wyborem prochu to obecnie krucho jest ale mam jeszcze RS12, który używam do 38spec, 9mm i 45acp.
Haryml
Posty: 30
Rejestracja: poniedziałek, 28 września 2020, 17:06
Lokalizacja: Lubelskie

Post autor: Haryml »

@Marconi a co się dziwisz? To wiedza tajemna, jeszcze zaczniesz odlewać na szeroką skalę a na dodatek wygrasz w kraju i za granicą wszystko co tylko się da wygrać tymi ołowiakami.

Szkoda gadać :?
Pzdr.
Michał
wierzba
<font color=darkred>Administrator</font>
Posty: 712
Rejestracja: niedziela, 13 listopada 2011, 09:01
Lokalizacja: Józefosław

Post autor: wierzba »

Kolile aluminiowe Lee są bardzo dobre ale mało trwałe, trzeba uważać żeby ich nie przegrzać i nie pokrzywić oraz prawidłowo przygotować do użycia i smarować.. Jak będziesz je traktował z odpowiednią uważnością to posłużą długo, produkując szybko świetne pociski.
Mam kilka Lee, kilka innych, między innymi mosiężne MP Molds, których nienawidzę.

Jeśli chcesz strzelać precyzyjnie z ołowiaków to nie doczytasz jaką powinieneś mieć kalibrację. Zrób "barrel slugigng", zmierz, kup kolilę 0.002" większą, zrób kalibrację 0.001" większą niż to co Ci wyszło z pomiarów lufy i będą same dychy. Nie robiłem tego w 9x19, bo trudno jest strzelać czystym ołowiem w tym szybkim kalibrze a malowanie niszczy precyzję ale w 38 special i 45ACP to działa. Jak nie interesuje Cię precyzja to lej .356, nie kalibruj i maluj i ciesz się tanim strzelaniem.

Lee Precision działa od 1958 roku, firma istnieje i ma się bardzo dobrze ... Po prostu ich produkty wymagają od nabywców używania mózgu, nie są głupododporne, sprzedają się w Ameryce bo tam liczba patentów na milion mieszkańców jest nieco większa niż w Europie i w szkołach większy nacisk jest kładziony na czytanie ze zrozumieniem a to zwykle wystarcza do zrozumienia instrukcji obsługi.

Andy7, 10 lat temu zmieniłem prasę do krótkiej z Dillona na Lee i jestem bardzo zadowolony, znam tylko jeden gorzej wymyślony produkt od Dillona 550, zielony Piggyback.
pozdrawiam
Andrzej Wierzbicki
SQ5KWL
ODPOWIEDZ